niedziela, 6 maja 2012

Limery Pseudoświni #3

Pseudoświnia przeżywa aktualnie kryzys blogowy. Ale cóż, słowo się rzekło, wózek trzeba pchać. Tako też pcha. Całe szczęście, limery mają to do siebie, że chcą wyleźć na powierzchnię i dobijają się kopytkami, skrobią pazurkami , czy czym tam jeszcze mają, dopóki nie zostaną uwolnione. Tak więc Pseudoświnia uwalnia kolejnego prosiaczka. No to prosiemy:


10 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. ech, Aniu, mam tak czasem. kiedyś pisałam i pisałam (piszę blogi od jakichś 7 lat). zdarza się, że nie bloguję miesiącami. jakaś pustka mnie ogarnia.
      ale limery, to co innego ;) będę jechać z koksem!

      Usuń
    2. No, to ja w zsadzie nowicjusz jestem. Jeszcze nie minęły trzy miesiące:)

      Usuń
    3. nowicjusz nie nowicjusz, ale Pseudoświnia już się przyzwyczaiła do Twojego blogowania :)

      Usuń
    4. A skąd taki uroczy pseudonim?

      Usuń
  2. świnie budzą wiele emocji. tyle w nich sprzeczności. lubię świnie.
    pseudo - bo jednak jedną z nich nie jestem. chyba.

    OdpowiedzUsuń
  3. no mnie też zastanawia, czy byłabym w stanie mówić o sobie "pseudoświnia" ;) żeby chociaż pseudoświnka :))) jednym słowem podziwiam Cię za dystans do siebie:) i fajnie tu jakoś tak nieświńsko:))))

    OdpowiedzUsuń
  4. bo ja jestem taka świnka kurturarna :) pozdrawiam serdecznie, Viki x

    OdpowiedzUsuń
  5. No, no; kryzys, powiadacie, Koleżanko. Nie za prędko aby?

    OdpowiedzUsuń