Pseudoświnia pogrążyła się.
Grudzień jest bowiem dla niej miesiącem żałoby: nad tymi, co nie wiedzą, a myślą, że osiągnęli zenit, nad tymi, co wiedzą, a wierzą, że nie wiedzą nic, nad walczącymi o zrozumienie siebie, nad nieumiejącymi zrozumieć innych, nad psami i kotami, którym zimno, nad ludźmi, którzy nie mają domu, nad miastami, które są brzydkie jak Wałbrzych i nad posiniaczonymi domami bez ogrzewania. Nad centrami handlowymi z huczącą do wyrzygania kolędą, nad świętojebliwymi wyznawcami z palcem wskazującym, nad cichymi wyrobnikami, których nikt nie widzi, nad głośnymi męczennikami, których wszyscy słyszą. Nad Tobą. Nad sobą.
Nie pozostaje Pseudoświni nic innego, jak wyrabiać czapy z grubej, szarej wełny do bólu nadgarstków, do łzawienia oczu przy ciemnej żarówce, do skostnienia kłykci. Zakłada je sobie potem na łeb po dwie, cztery, piędziesiąt, aż się to wszystko wyhuczy, wyszumi i skurczy. Zaprawdę, powiada Pseudoświnia, jak sobie pościelicie, tak się wyśpicie. Więc ścieli sobie miękko i delikatnie, żeby nic jej tego snu spokojnego nie zburzyło.
Ach, żeby wszyscy się tak odpieprzyli i pozwolili Pseudoświni robić na drutach.
Do Nowego Roku.
Amęt.
W czapie nie swojej (Małpoluda), acz wykonanej własnoręcznie.
Ps. Robienie na drutach i szydełku jest naprawdę terapeutyczne. Gdyby nie to, trudno byłoby przetrwać ten zasrany grudzień.
Knitting therapy works!
Grudzień jest bowiem dla niej miesiącem żałoby: nad tymi, co nie wiedzą, a myślą, że osiągnęli zenit, nad tymi, co wiedzą, a wierzą, że nie wiedzą nic, nad walczącymi o zrozumienie siebie, nad nieumiejącymi zrozumieć innych, nad psami i kotami, którym zimno, nad ludźmi, którzy nie mają domu, nad miastami, które są brzydkie jak Wałbrzych i nad posiniaczonymi domami bez ogrzewania. Nad centrami handlowymi z huczącą do wyrzygania kolędą, nad świętojebliwymi wyznawcami z palcem wskazującym, nad cichymi wyrobnikami, których nikt nie widzi, nad głośnymi męczennikami, których wszyscy słyszą. Nad Tobą. Nad sobą.
Nie pozostaje Pseudoświni nic innego, jak wyrabiać czapy z grubej, szarej wełny do bólu nadgarstków, do łzawienia oczu przy ciemnej żarówce, do skostnienia kłykci. Zakłada je sobie potem na łeb po dwie, cztery, piędziesiąt, aż się to wszystko wyhuczy, wyszumi i skurczy. Zaprawdę, powiada Pseudoświnia, jak sobie pościelicie, tak się wyśpicie. Więc ścieli sobie miękko i delikatnie, żeby nic jej tego snu spokojnego nie zburzyło.
Ach, żeby wszyscy się tak odpieprzyli i pozwolili Pseudoświni robić na drutach.
Do Nowego Roku.
Amęt.
W czapie nie swojej (Małpoluda), acz wykonanej własnoręcznie.
Ps. Robienie na drutach i szydełku jest naprawdę terapeutyczne. Gdyby nie to, trudno byłoby przetrwać ten zasrany grudzień.
Knitting therapy works!
zasrany to ja miałam listopad, który powinien się zwać ręcopad:/
OdpowiedzUsuńgrudzień zachowuje się jak przyczajony tygrys, więc jeszcze nie wiem, czym mnie zaskoczy, ale jestem czujna i podminowana
fuck:(
p.s.
czapa sprawia wrażenie ochronnego kasku amortyzującego wszechświat
:***
ech, viki, kochana. co nas nie zabije...
OdpowiedzUsuńtak! robienie na drutach takie właśnie jest - amortyzujące wszechświat!
kisses xxx
tęsknię za Mar:(
Usuńi piszę to tu, a nie na Twojego @, by cały świat się dowiedział :)
Jej zdanie też zawsze miało moc amortyzowania wszechświata, c'nie ?
miało i ma! my o tym wiemy i Wszechświat o tym wie :)))
Usuńściskamy Cię, Mar kochana!
ciotki-klotki :)
i kochamy:***
UsuńCzłowieki kochane!
Usuń:* jestem jestem
napiszę co w trawie piszczy: napiszę do Viki, Schroni, Ani M napiszę. Tylko dajcie moment właście wróciłam z zawiei śnieżnej....
Mar! xxx
Usuń♥ ♥ ♥
UsuńNie mam żadnych przypadłości jesienno zimowych, pod tym względem szczęściarą jestem.
OdpowiedzUsuńTylko te święta! One są przerażające! Wszystkie pochowane lęki i najgorsze skłonności, wyciągają ze mnie jak makaron.
no u mnie właśnie tak jest, że ten cały dół emocjonalny ma mnie za zadanie skutecznie doprowadzić do jego kulminacji, którą są właśnie święta alias czarna dupa emocjonalna. potem jest już tylko lepiej.
Usuńbądźmy silne. to minie. zawsze mija. potem będą już tylko zeschnięte trupy choinek na śmietnikach.
kisses.
Ja muszę się wziąć w garść, bo kraków przyjeżdża (mama, moja córka z mążem i swoją córką)
UsuńCzuję jak dyszą mi nad karkiem cudze oczekiwania.
Cudze wyobrażenie o świętach.
A może to oni urządzą, a ja się wproszę? :)
Weronika twierdzi, że będzie wspaniale.
Pewnie ma rację.
Jak przeczyszczę sobie mózg, to też to zobaczę.
Buziaki, siostro nieświąteczna
masz rację, siostro, tu pewnie chodzi o przeczyszczenie mózgu. może wyluzowanie się? olanie własnych uprzedzeń?
Usuńps. tylko pamiętaj, kochana, trzymaj się z daleka od centrów (centr?) handlowych. a jak już musisz tam wejść, to z muzyką na uszach na full dla przebicia kolędziastych rytmów i z czapa na łbie :)
kisses
W Puszczy Drawskiej centrumy niegroźne :) Najbliższe za 120 km.
UsuńRaz dwa trzy
oczyszczanie zaczy (- to jest rym)
nam.
Jeszcze się okadzę, odczaruję i będzie dobrze.
Twoja "znajoma" z przystanku by się przydała :)
Linda! gdzie jesteś?
Usuń(chyba pójdę jej szukać)
z nieba mi spadłaś!
OdpowiedzUsuńbo psze pani...
ja bardzo bym chciała nauczyć się robić na szydełku
... marzy mi się własnoręczna czapka i kapcie-gapcie
fioletowe
nauczy mnie pani?
a pani Gosia może być? :)))
Usuńhttp://www.youtube.com/watch?v=vsZXQkQohs4
wysłałam Ci @.
chwila..przecie się dopiero zaczął!
OdpowiedzUsuńMówisz że szydełko działa?
na mnie działa! i druty też!
Usuńa mnie potrzeba szarej czapy, teraz już wiem dlaczego... rozumiem Cię, nawet bardzo
OdpowiedzUsuńdziękuję, Małgosiu xxx
Usuńwiesz, bardzo mi się podoba obraz w nagłówku, tak się czuję, właśnie!
Usuń:*
rozwarstiona, blada i smutna? mam podobnie. kisses.
Usuńano dokładnie, love
UsuńCoś w tym (szydełko, druty) jest,...Nachalność centr jest obrzydliwa... Czapeczka bardzo przyjemna :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam spod koca ;)
jestem bardzo dumna z tej czapeczki. naprawdę :)
Usuńo tak... kiedy w głowie plącze się i kłębi, drutowanie ratuje życie :)
OdpowiedzUsuńprawda? cieszę się, że jest nas więcej :)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń...no wlasnie takiej czapy i szalika mi zabraklo....jak juz w koncu w wieku 42 lat zczelam chodzic na gym ,dbac o cialo to mnie przewialo ...ratuje sie sokiem malinowo-lawendowym by moj voice przywrocic .......pozdrowionka Madziu :).......jednak mocher to w grudniu podstawa !!!!!!!
OdpowiedzUsuńsok malinowo-lawendowy? jak to się robi? gdzie się to kupuje?? chcę to!
Usuńzawsze mówiłam, że siłownia szkodzi zdrowiu :))
Ojej, a ja mam ochotę piec pierniczki!
OdpowiedzUsuńSąsiadka mówi, że to kryzys wieku średniego.
I jeszcze kupuję szaliki.
Usuńno nie wiem, miałam faze na pierniki, gdy miałam 13 lat. może raczej w drugą stronę idziesz, Aniu. chodźmy tam razem :)
Usuńmasz przepis na pierniczki?
Jeszcze nie mam. Będę szukać :)
UsuńChyba jestem jedną z niewielu, którą szydełkowanie i drutowanie denerwuje, tak, tak, brak mi cierpliwości.
OdpowiedzUsuńRelaksuje mnie obcinanie włosów, swoich i innych ludzi.
Odwlekam moment kiedy będę łysa;)
A grudzień dopiero się zaczął - daj mu żyć;)
obserwuję Twoje zmiany fryzur - w najnowszej wyglądasz bosko. bardzo bym chciała znać się na strzyżeniu włosów - zazdroszę Ci :)
Usuńech, grudzień, no właśnie - dopiero się zaczął...
Potrzebowałabym takiej grubej czapy na cito.
OdpowiedzUsuńWszystko mnie w tym grudniu wkurza, potrzebuję to zakryć jak łysinę.
Najlepszego świątecznego!
szkoda, że mi wcześniej nie powiedziałaś, to bym Ci zrobiła. teraz to już nie dojdzie przed świętami, a wtedy najbardziej taka czapa się człowiekowi przydaje.
Usuńa ja Ci życzę, żebyś przeszła przez ten grudzień z jak największym wdziękiem. a w Nowym Roku tytułu na najlepszy blog literacki albo książki ;)
Robienie na szydełku jest wspaniałe!
OdpowiedzUsuńjak ja bym chciała móc teraz robić na szydełku!
Usuń