czwartek, 24 października 2013

Pseudoświnia i dysgrafia

Macie tak czasem, że słowa się wam piętrzą pod powierzchnią skóry, proszą o wypuszczenie na papier, ale głowa je blokuje, bo wie, że nie stanowią one żadnej sensownej całości? Otóż Pseudoświnia znajduje się w takim stanie od dłuższego czasu, co ją martwi niezmiernie. Dawanie ujścia słowom jest dla Pseudoświni niejako czynnością fizjologiczną, bez której trudno jest człowiekowi przetrwać. A tutaj nic. Słowne zaparcie. Jadła Pseudoświnia kapustę kiszoną. Jadła suszone śliwki. Ale słowa nadal tylko krzyczą uwięzione. Bezsensowne. I w ten oto sposób stała się Pseudoświnia dysgrafką.
Nawet w snach.

Zadanie: Filifionki i ich zwyczaje. Bardzo proszę - kartki i ołówki. Zaczynamy. Czas: 15 minut.

Pseudoświni chce się płakać. Przecież tak dobrze zna się na Filifionkach i ich zwyczajach (lubią sprzątać, a jedna z nich boi się burzy). Rozgląda się nerwowo po sali, wszyscy piszą zawzięcie, tymczasem Pseudoświni ołówek ani drgnie. A tak bardzo chce się dostać do Akademii Literatury im. Muminków. Tymczasem w komisji egzaminacyjnej same sławy (z Tokarczuk na czele). 

- Cóż to za wstyd, - myśli Pseudoświnia rozgorączkowana. - Co się ze mną dzieje? Chyba postradałam zmysły! Pseudoświnia postanawia wyjść z sali. Podnosi się z miejsca i chce jej się płakać.
- Siedź, - ktoś syczy do Pseudoświni przez ramię i wciska ją na powrót w krzesło. - Nie poddawaj się tak łatwo, Pseudoświonio. Ja za ciebie napiszę o Filifionce. - Tokarczuk wyrywa jej kartkę z ręki i pisze jak burza.

Trudno nie zgadnąć, że Pseudoświnia dostała się do Akademii Literatury im. Muminków. Wprawdzie po protekcji, ale nie miała innego wyjścia - zmuszono ją. I jeszcze bezczelnie załapała się na bankiet na cześć Muminków z udziałem samej Toven Jansson, Samuela Becketta i...  Filifionki!


Filifionka


15 komentarzy:

  1. No proszę, też muszę przd snem zjeść to co TY

    słuchaj, a tutaj jest taki zamek, gdzie się liże ścianę, żeby pobudzić się do gadania, przyleć, pojedziemy tam obie polizać

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. haha, przylecę!

      - dokąd lecisz?
      - do Irlandii. Lizać zamki.

      :)

      Usuń
    2. konkretnie to jeden, tzn w jednym zamku taką ściąnę ooo tu

      http://www.irelandseye.com/blarney/blarney.shtm

      Usuń
    3. pocałowałam kamień! wirtualnie! xxx

      Usuń
    4. następny post w języku aniołów będzie :)))

      Usuń
    5. Dar języków, jakby duch na nas spłynął był?

      Usuń
    6. duch McCormacków. i zaraz napiszemy sagę o nich in Galeic :)))

      Usuń
    7. wreszcie sława i te sprawy :)

      Usuń
  2. A może słowa by wyszły przez usta? I jakiś sympatyczny fonepadzik by je przyjął i napisał? Może to w ręce symbolicznej jest niemoc?
    Może podstępem ominąć tę cholerną część umysłu, która pieprzy o sensownych całościach?
    No jeszcze jest lizanie ściany i Tokarczuk, ale nie wiem ....
    No i wreszcie będzie erupcja i super!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. właśnie! a propos sensownych całości - do diaska z nimi!
      to pewnie dlatego pojawił się na bankiecie Beckett, my master ;)

      Usuń
  3. Jak Filifionki nie lubiłam, zbyt smutaśna i porządna była dla mnie.
    A ta niemoc... jak ja Cię rozumiem...
    :***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. bo Filifionka ma OCD i wszystkiego się boi.
      ale jak ją do Bazyla wpuścisz, to wszystko mu na błysk wysprząta!
      może ta niemoc jest zaraźliwa? x

      Usuń
  4. A jagody goji nadal żujesz Pseudoświnko?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hm, już mi się skończyły. jednak się skusiłam :)

      Usuń