czwartek, 27 grudnia 2012

Dzienniki Pseudoświni: niepewność bakłażanem podszyta




 W czwartek, dwudziestego siódmego grudnia 2012 roku Pseudoświnia zanotowała:

***

Nie jestem pewna, czy lubię bakłażany. Ba, ja nawet wcale nie wiem, co mam o nich myśleć. Z jednej strony fascynują mnie lśniące skórki fioletowej odmiany Solanum melongena i mroczny pogłos dochodzący z wnętrza w odpowiedzi na pukanie weń. No i w ogóle ja przecież lubię psianki wszelkiej maści, więc to też powinno działać in plus. Z drugiej zaś strony miąższ bakłażana wydaje się być nieco podejrzany: bez wyrazu i zapachu na surowo, za to po ugotowaniu jakby przyciężki, natarczywy, a może nawet złowieszczy. Tak, miąższ bakłażana kryje w sobie zagadkę, której ja, Pseudoświnia, nie potrafię rozwikłać. Wiedziona straszliwą compulsive repetition szukam odpowiedzi nadaremnie, zamawiając bakłażany w restauracjach w rozmaitych konstelacjach i kolorach: z grilla, w kaserolach, wegetariańskich gulaszach i w zupie z orzechów ziemnych uwieńczonej odmianą żółtą. Daremne moje wysiłki: kiedy już prawie wiem, kiedy odpowiedź zdaje się być na końcu języka i w tym właśnie kawałku bakłażana zbliżającego się do moich kłów, nachodzi mnie nagła ciężkość, niemoc ogromna, trudna wręcz do opisania niechęć do psianki tej podłużnej i wstrętnej. Odkładam więc widelec wściekła,  bezsilna i z ciężkim żołądkiem. Kto za tym stoi? Dlaczego naraża mnie na taką torturę?
 

Dlatego właśnie uważam, że niepewność podszyta jest bakłażanem.






19 komentarzy:

  1. Ja mam pewnosc - baklazany sa niesmaczne. za to sa - jak zauwazylas - bardzo ladne. however sprawdzaja sie w jednej konstelacji: z pomidorem (gotowanym) i mozzarella, najlepiej na pizzy, albo w tzw. parmigiana di melanzane (choc ta ostatnia bywa ciezkawa, trudno trafic na naprawde dobrze przygotowana).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ach, zazdroszczę Ci, Michał. chciałabym już wiedzieć ;).
      myślę, że wspomniana przez Ciebie parmigiana di melanzane pomogłaby mi zbliżyć się do prawdy.

      Usuń
  2. aha! w tej konstelacji musi byc rowniez bazylia. bez niej nie dziala. o!

    OdpowiedzUsuń
  3. bakłażan sprawdza się smażony i zalany pomidorami z czosnkiem, bazylią i octem winnym.
    Wygląda ohydnie smakuje wyśmienicie. na grzance.
    koniecznie mocno schłodzony.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. z octem winnym jestem w stanie pozrec niemal wszystko! bede testowac zatem!

      Usuń
  4. ja uwielbiam nafaszerowane i zapieczone.
    ponoć pyszna wersja z cukinią i mozzarellą (cienko krojone), ale nie smakowałam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wersje z mozzarella znam! do tej pory moja najulubiensza!

      Usuń
  5. Podzielam niepewność bakłażanopochodną.
    Zwłaszcza że nie wyniosłam bakłażana z domu.
    Spotkaliśmy się jako dorośli, w pełni ukształtowani Ziemianie.
    Oboje po przejściach,
    Co w przypadku bakłażana okazało się trafione
    w moje kubki
    smakowe.
    Upieczony, zmiksowany, z przyprawami w postaci dipa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wlasnie sie zastanawiam, kiedy ja sie z baklazanem spotkalam. nie moge sobie przypomniec. ale na pewno nie znam go az tak dlugo, jak znam ziemniaka ;)

      Usuń
  6. bardzo lubię Twe felietony warzywne.
    Związku między bakłażanem a niepewnością do tej pory nie zaobserwowałam, choć jego smak częstokroć wywoływał we mnie podobne odczucie konfuzji jak i u Ciebie.
    Pełnia jest. Jest pełnia pełną gębą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ha! a jednak! konfuzja baklazanowa zostala zaobserwowana nie tylko przeze mnie!
      z innych warzywnych tematow, to jeszcze karczoch nie daje mi spokoju ;)

      Usuń
    2. a co powiesz o patisonie?
      Czy nie wydaje Ci się, chmm....poczciwy?

      Usuń
    3. Nazwa się tak kojarzy - ze starym, dobrym amerykańskim osadnikiem-metodystą:)

      Usuń
    4. patison czy karczoch?
      chyba karczoch, bo patison to taki trochę nieporadny okluarnik we flanelowej koszuli w kratę. no właśnie. za poczciwy on :)

      Usuń
    5. Nie, nie - karczoch to symbol. Oznacza piękne serce głęboko ukryte. Na pewno w dawnej kulturze arabskiej, a może i gdzie indziej...
      U nas nazywa się tak... augmentatywnie

      Usuń
  7. tak, masz rację.
    niepewność jest podszyta bakłażanem

    kiedyś wzięło i mnie podkusiło
    podszyłam się bakłażanem

    przefarbowałam sobie na kolor bakłażanowy podszewkę
    tfu. włosy
    a żeby nie było za mdło
    pomiędzy bakłażanowy wplotłam pomarańczowy

    i przyznaję, że było to w czasach niepewności
    bo w czasach młodości durnej i chmurnej
    lekkiej, beztroskiej
    i przez to pięknej


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. chciałabym Cię taką ujrzeć, Natko: Mademoiselle Aubergine :)

      Usuń
  8. Życzę Ci w 2013 tego właśnie bakłażana ;) :*

    OdpowiedzUsuń