Wstrętne to było babsko. Nie lubiły Prababki Kochowej jej własne córki, a wnuczki bały się jej jak zmory schowanej pod łóżkiem. Albo jak piaskowego dziadka. Pseudoświnia podjęła liczne próby zebrania wiadomości na temat Prababki Kochowej i każde jej zapytanie skierowane do tych, którzy mieli przyjemność (wątpliwą?) ją poznać, spotkało się z reakcją w stylu o boże! babka Kochowa! TA kobieta! i niemal spulwaniem przez lewe ramię.
Oto, czego Pseudoświnia dowiedziała się o Prababce Kochowej (z trudem):
Była plotkarą. Wystarczyło ją poprosić, żeby zachowała coś w tajemnicy, a ona już za chwilę, chyłkiem wdziewała swój długi, szary płaszcz, po czym wymykała się z domu, śpiesząc do swej jedynej przyjaciółki, Janioczki, przez pola, przez łąki, przez miedzę. Na drugi dzień cała wieś szumiała już o tym, że Władka wychodzi za mąż, a niedoszły narzeczony Helki utopił się w stawie po tym, jak Helka oszalała na punkcie księdza z sąsiedniej parafii.
Prababka Kochowa nie bała się nikogo ani niczego i miała respekt jedynie do swojego zięcia, który ucinał wszelkie jej ekscesy i fanaberie krótkim Niech mama przestanie! Natychmiast!.
Nie chodziła do kościoła (jako jedyna we wsi) i wierzyła w duchy. Gdy jej małe wnuczki Irenka i Halinka były niegrzeczne, patrzyła na nie groźnie i cedziła, Jak umrę, będę was straszyć. Przyjdę, stanę nad waszymi łóżkami i ściągnę z was kołdry. I będę was gilgotać w stopy zimnymi palcami. Albo jeszcze lepiej: zaczajała się w zbożu na miedzy, gdy dziewczynki wracały wieczorem od kuzynki Dziuńki, i wyskakiwała na drogę spowita w białą materię, krzycząc aaa-uuuuuu! A potem goniła je aż do samego progu, a gdy z płaczem wpadały do izby, ona znikała, by po chwili wejść do domu, potwierdzając, że widziała, jak Halinka i Irenka uciekały przed strzygą. Dla uspokojenia dodawała, że ona właśnie tę zmorę straszliwą zatłukła łopatą, o proszę, tylko strzępy z niej zostały.
Jej zięć, Czesiek, a dziadek Pseudoświni, twierdził, że teściowa odwiedziła go po śmierci. Obudził się pewnej grudniowej nocy i zobaczył jej białe włosy znikające za drzwiami, które zamknęła po cichu. A następnie przekręciła klucz po drugiej stronie i zabrała go z sobą.
Robiła na szydełku. Była w tym dobra. Jej córki Władzia i Hela odziedziczyły po niej talent do wyczarowywania cepeliowych kształtów z kolorowych kłębków.
Prababka Kochowa miała długie, białe włosy. Miała na imię Marianna. Gdy umarła, jej dom dostał zrównany z ziemią, bo nikt nie chciał w nim zamieszkać. Do dziś pozostały po nim fundamenty i nieczynna studnia. Ludzie mówią, że to uroczysko.
Oto, czego Pseudoświnia dowiedziała się o Prababce Kochowej (z trudem):
Była plotkarą. Wystarczyło ją poprosić, żeby zachowała coś w tajemnicy, a ona już za chwilę, chyłkiem wdziewała swój długi, szary płaszcz, po czym wymykała się z domu, śpiesząc do swej jedynej przyjaciółki, Janioczki, przez pola, przez łąki, przez miedzę. Na drugi dzień cała wieś szumiała już o tym, że Władka wychodzi za mąż, a niedoszły narzeczony Helki utopił się w stawie po tym, jak Helka oszalała na punkcie księdza z sąsiedniej parafii.
Prababka Kochowa nie bała się nikogo ani niczego i miała respekt jedynie do swojego zięcia, który ucinał wszelkie jej ekscesy i fanaberie krótkim Niech mama przestanie! Natychmiast!.
Nie chodziła do kościoła (jako jedyna we wsi) i wierzyła w duchy. Gdy jej małe wnuczki Irenka i Halinka były niegrzeczne, patrzyła na nie groźnie i cedziła, Jak umrę, będę was straszyć. Przyjdę, stanę nad waszymi łóżkami i ściągnę z was kołdry. I będę was gilgotać w stopy zimnymi palcami. Albo jeszcze lepiej: zaczajała się w zbożu na miedzy, gdy dziewczynki wracały wieczorem od kuzynki Dziuńki, i wyskakiwała na drogę spowita w białą materię, krzycząc aaa-uuuuuu! A potem goniła je aż do samego progu, a gdy z płaczem wpadały do izby, ona znikała, by po chwili wejść do domu, potwierdzając, że widziała, jak Halinka i Irenka uciekały przed strzygą. Dla uspokojenia dodawała, że ona właśnie tę zmorę straszliwą zatłukła łopatą, o proszę, tylko strzępy z niej zostały.
Jej zięć, Czesiek, a dziadek Pseudoświni, twierdził, że teściowa odwiedziła go po śmierci. Obudził się pewnej grudniowej nocy i zobaczył jej białe włosy znikające za drzwiami, które zamknęła po cichu. A następnie przekręciła klucz po drugiej stronie i zabrała go z sobą.
Robiła na szydełku. Była w tym dobra. Jej córki Władzia i Hela odziedziczyły po niej talent do wyczarowywania cepeliowych kształtów z kolorowych kłębków.
Prababka Kochowa miała długie, białe włosy. Miała na imię Marianna. Gdy umarła, jej dom dostał zrównany z ziemią, bo nikt nie chciał w nim zamieszkać. Do dziś pozostały po nim fundamenty i nieczynna studnia. Ludzie mówią, że to uroczysko.
wystarczająca wszakże wiedza.
OdpowiedzUsuńpoczekaj, aż skończę notkę! ;)
Usuńcoś mi się wcisnęło przez pomyłkę i opublikowało.
ja si przecie w gorącej wodzie kąpię.
Usuńzakochałam się w prababce Kochowej.
OdpowiedzUsuńi jest to miłość ponadgrobowa.
a siódmy zmysł podpowiada mi, że prababka Kochowa była kolejnym wcieleniem Małej Mi.
! Prababka Kochowa + Mała Mi! Masz rację! Obok mnie spoczywa "The Moomins and The Great Flood" :)))))
Usuńmiało być "=".
Usuńps. Muminki = ♥
;)
serce moje też raźniej bije, gdy myślę o Dolinie Muminków
Usuńjednak ciągle jest we mnie nie rozwiązany konflikt- kim chciałabym być- Mała Mi, czy może Włóczykijem? Włóczykijem, czy Małą Mi?
chyba do końca życia będę się nad tym głowić w sposób praktyczny ;))
ja często bywam Ryjkiem ;)
Usuńa że w linii żeńskiej to nie przechodzi..? te uroki?
OdpowiedzUsuńnie bój się, Ostra, Tobie nic nie zrobię ;)
Usuńufff, bo ja bym odwiedźmowała jak by cuś
Usuńpamiętasz jak przyśniło mi się ou?
OdpowiedzUsuńno to teraz mam au!
wiesz, ja to bym strasznie trzęsła portkami przy takiej prababce......
czy ja pamiętam? no pewnie! :)
Usuńja niestety nigdy jej nie poznałam. pewnie bym się jej bała. choć może, z czasem, bym ją polubiła.
Moja Prababcia miała na imię Marianna, zmarła niestety 14 lutego, a ja urodziłam się we wrześniu. Czasem zastanawiam się jaka była.
OdpowiedzUsuńPodusię sama zrobiłaś?!
Jak lektura?
był postman?:P
poduszka made by babcia Władzia ;)
Usuńa postman, jak dojdzie, od razu daję znać!
xxx
Dziewczyny i tak macie dobrze, ja nawet własnych babć i dziadków nie znałam, nie mówiąc o prababciach!
OdpowiedzUsuńojej, Mar, nie wiedziałam.
UsuńPrababka niezłe ziółko:)
OdpowiedzUsuńDuvignaud ma coś do niej? :))
owszem, Prabaka dała mi nic ;)
Usuńpoza tym myślę, że ona mogłaby być dla Duvignauda sobną kategorią analityczną :))
Ale jego nic jest niesamowicie pełne:)
UsuńCzy Nic od prababki też?
popatrz na nią! jej NIC jest kolorowe jak te dziergane poduszki babci Władzi. ja też dziergam ;)
Usuń