Pseudoświnia wybrała się w kolejną podróż bez pensety. Zastanawiacie się, być może, cóż to takiego jest - owa podróż bez pensety. Otóż: zabieramy ze sobą kilka par majtek, jedną parę butów, szczoteczkę do zębów, gdyż wybieramy się na trzy, góra cztery dni. W tym krótkim czasie udaje nam się poczuć smak, liznąć, nadgryźć zaledwie cel naszej podróży tak, by musieć tutaj powrócić, aby dokończyć konsumpcję. A brwi nie zdążą zarosnąć.
W ciągu czterech dni w Ravennie Pseudoświnia poczyniła wiele dokonań.
Oto najważniejsze z nich:
Upiła się winem z Gallą (Gaią) Placidią. Na niebiesko.
Obudziła Dante Alighieriego ze snu wiecznego głośnym smarkaniem. Uhu, zawył poeta, spieprzaj stąd.
Żarła lody na kolację, gdyż, jak w każdym kraju śródziemnomorskim restauracje otwierane są zbyt póżno na głód Pseudoświni. Pozostają więc gellaterie.
Przekonała się na własnej skórze, dlaczego Carl Gustaw Jung, Gustaw Klimt, Lord Byron i wielu innych miało tutaj swoje objawienia.
Została poruszona wystawą pod znamiennym tutułem Borderline. Bardzo poruszona.
Nie wdała się w żadną kłótnię z Małpoludem w kwestii wyboru posiłków.
Wzięła udział w festiwalu Transmissions VI i poznała piękne, kolorowe ptaki.
Nie zakupiła ani jednej pary obuwia.
Lubicie niebieski?
W ciągu czterech dni w Ravennie Pseudoświnia poczyniła wiele dokonań.
Oto najważniejsze z nich:
Upiła się winem z Gallą (Gaią) Placidią. Na niebiesko.
Obudziła Dante Alighieriego ze snu wiecznego głośnym smarkaniem. Uhu, zawył poeta, spieprzaj stąd.
Żarła lody na kolację, gdyż, jak w każdym kraju śródziemnomorskim restauracje otwierane są zbyt póżno na głód Pseudoświni. Pozostają więc gellaterie.
Przekonała się na własnej skórze, dlaczego Carl Gustaw Jung, Gustaw Klimt, Lord Byron i wielu innych miało tutaj swoje objawienia.
Została poruszona wystawą pod znamiennym tutułem Borderline. Bardzo poruszona.
Nie wdała się w żadną kłótnię z Małpoludem w kwestii wyboru posiłków.
Wzięła udział w festiwalu Transmissions VI i poznała piękne, kolorowe ptaki.
Nie zakupiła ani jednej pary obuwia.
Lubicie niebieski?
no poruszył mnie ten brak obuwia ;)
OdpowiedzUsuńmnie też :)
UsuńNie lubię niebieskiego.
OdpowiedzUsuńNie wiem dlaczego.
dobrze wiedzieć :)
Usuńale niebo niebieskie chyba lubisz, Aniu? ;)
Niebo i niezapominajki oraz chabry wśród zbóż :)
Usuńlubię niebieski, chociaż wolę biały i dlatego ubieram się na czarno :P
OdpowiedzUsuńmówisz jak Bazyl ;) uwielbiam!
Usuńuwielbiam niebieski i fioletowy i zielony, ubieram się na szaro i czarno:P
OdpowiedzUsuńzestawienie niebieskiego, fioletowego i zielonego - uwielbiam. tak ja na tych mozaikach!
UsuńThe MAR City Art Museum of Ravenna - he he!
OdpowiedzUsuń"Nie zakupiła ani jednej pary obuwia' - ktoś kto NIE JEST spragniony, nie mówiłby o wodzie:)
Mar, miałam Ci słać maila, ale, widzę, sama wyniuchałaś klimat: cały czas, chodząc po Ravennie, się uśmiechałam, bo byłaś tam wszędzie: MAR MAR MAR i to jeszcze na tym plakacie Borderline. tak chciałam, żebyś mogła zobaczyć tę wystawę. ale nie tylko wystawę. Ravenna to takie borderline miasto. dużo tych krawędzi. wszystko się jakoś tak bardziej uwypukla. ściskam.
UsuńOdkąd jestem blondynką lubię niebieski. I właśnie polubiłam Ciebie. Zostaję z Tobą, chcę Cię oglądać. Jesteś kolorowa i szczęśliwa. A nawet, jeżeli nie jesteś, to nie mów. Tak sobie Ciebie powidzę, tak sobie z Tobą zostanę.
OdpowiedzUsuńzostań z nami! tak!
Usuńpozdrawiam
Brwi może i nie zdążą zarosnąć, lecz nogi, owszem:-))
OdpowiedzUsuń