butów
buciorów
wezmę ilość sporą
gdyż nie mam przed tym
najmniejszych oporów.
(pseudoświnia)
Czy wiecie, że Pseudoświnia ma poważny problem psychologiczny? Jest nim mianowicie nabywanie obuwia. To się zaczęło w dzieciństwie, kiedy, o ironio, w sklepach ładnych butów nie było, ale jak już się Pseudoświni trafiły (na przykład "z paczki"), to spała z nimi przez trzy dni, zanim odważyła się je wdziać. I wciąż czuła się, jakby popełniała świętokradztwo.
Jest w manii obuwniczej pewien (dość spory) element fetyszyzmu i w tej kwestii Pseudoświnia jest absolutnie zgodna z Brunonem S. Obok pięknego buta nie da się bowiem przejść obojętnie i należy go chociaż dotknąć, przymierzyć. Dlaczego? - spytacie. A dlaczego nie?
Problem tkwi jednak w braku miejsca na storydż i wynikających z tego faktu kłótniach małżeńskich pomiędzy Pseudoświnią i Małpoludem. No i w wyrzutach sumienia męczących Pseudoświnię po nabyciu kolejnej pary obuwia, co nieuchronnie związane jest z każdego rodzaju nałogiem. I wiecie co? To się raczej nie zmieni.
A Wy? Macie swoje fetysze?
***
Update: A oto wdzianko dla butoholiczek:
buciorów
wezmę ilość sporą
gdyż nie mam przed tym
najmniejszych oporów.
(pseudoświnia)
Bestie, Xięga Bałwochwalcza, Bruno Schulz, 1920 - 22
Jest w manii obuwniczej pewien (dość spory) element fetyszyzmu i w tej kwestii Pseudoświnia jest absolutnie zgodna z Brunonem S. Obok pięknego buta nie da się bowiem przejść obojętnie i należy go chociaż dotknąć, przymierzyć. Dlaczego? - spytacie. A dlaczego nie?
Problem tkwi jednak w braku miejsca na storydż i wynikających z tego faktu kłótniach małżeńskich pomiędzy Pseudoświnią i Małpoludem. No i w wyrzutach sumienia męczących Pseudoświnię po nabyciu kolejnej pary obuwia, co nieuchronnie związane jest z każdego rodzaju nałogiem. I wiecie co? To się raczej nie zmieni.
A Wy? Macie swoje fetysze?
***
Update: A oto wdzianko dla butoholiczek:
by Tatyana Parfionova
Muszę pomyśleć.
OdpowiedzUsuńA buty - cóż, rzadko kupuję. Lubie bowiem moje stare. I zawsze się boję, że nie pokocham nowych, albo one mnie. Że mnie otrą, albo się zegną w złym miejscu (i nie śmiej się, bo to poważny problem).
Mąż nawet mi mówi, kup sobie nowe buty.
A ja owszem, może.
A jakie?
A takie. Same. Jak te.
Choć właściwie to te są jeszcze dobre.
Przeprowadziły mnie przez wiosnę, lato, jesień, zimę i to przecież nie raz.
I jeszcze nigdzie nie mają dziury na wylot.
haha! nawet wiem, jakie to buty, bo mi o nich opowiadałaś!
Usuńa wiesz - te buty złote powyżej też mi towarzyszyły przez kilka sezonów i aż mi się serce krajało, gdy je wyrzucałam. miały dziury w podeszwach.
Kiedyś dawno miałam takie sportowe Adidasa, kupione na wyprzedaży.
UsuńChodziłam w nich chyba dziesięć lat. I gdy się rozpadły w końcu musiałam je wyrzucić. Ale tylko dlatego, ze mąż nie zaakceptowałby witrynki z nutami na poduszce i napisem "zasłużone dla Ani M.
Te obecne mają tę zaletę, że nie wyglądają na wyłącznie sportowe i spokojnie można w nich nauczać w szkole zwanej dla jakiejś przyczyny "wyższą".
Muszę też przyznać, że latem czasem zakładam skórzane klapki (byle nie japonki), a szczególne okazje czasem czarne szpilki.
Zresztą buty to fantastyczna sprawa.
Starsza ma ich mnóstwo i trzyma w... szafie na buty.
A Młodsza, która kocha wysokie szpilki, trzyma je często na półce z... książkami. Musze kiedyś to pokazać:)
W trzecim wersie od góry - butami, nie nutami ;)))
UsuńTak, kiedyś miałam podobnie z butami, ale teraz to się zmieniło. Szale, dużo szali, w odcieniach, deseniach, powtarzajacych się, bo tamta chusta jest prawie identyczna, :) więc dlatego muszę ją mieć.
OdpowiedzUsuńO! szale, chusty, kominy... na ich widok świecą mi się oczy.
UsuńWybór mam niestety ograniczony przez uczulenie na wełnę, ale i tak jest pole do popisu:)
no proszę, szalikowe fetyszystki :)))
Usuńwyobraziłam Was sobie w odsłonie schulzowskiej spowite w szale jeno... wybaczcie! :)))
mam jeden taki wielki, że spokojnie, owinięta mogę wyjść w miasto :) jeno w szal
Usuń:P
poprosimy, w takim razie! :)))
Usuńa ja za Tobą w gumiakach, haha.
będziemy jak rusałki :P tylko młodego boga brak
Usuń"lepszy starszy stateczny niż młody, co ma pstro w głowie" (Dziewczyny do wzięcia) :))))
Usuńfetysz???????
OdpowiedzUsuńbuty, ofkors ;PPPPP
i na rurę! ;) xxx
UsuńJa mam tenże sam nałóg, co i Twój. Czasami ukrywam taką świeżo kupioną parę butów na dnie szafy, by przeszła kwarantannę. Potem z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że to nie nowe, lecz kupione dawno temu:-)).
OdpowiedzUsuńświetny sposób! wręcz genialny! :))
UsuńHmmm, ten sposób praktykuję, acz nie w odniesieniu do butów. Na ogół dojrzewaja w ten sposób ciuchy...
UsuńSzale, chusty, apaszki nabywam hurtowo, nosi je natomiast moja córka w wienkszości.
OdpowiedzUsuńButów nie nabywam z racji posiadania stopy wielkości kajaka.
założę się, że Twoja córka jest bardzo zadowolona z faktu posiadania mamy fetyszystki-szalowej. moja mama jest fatyszystką butową (tak jak ja), ale niestety mamy inne gusta i rozmiary ;)
Usuńja uwielbiam bluzki i tuniki tonące w kwieciu przeróżnym. W ogóle wszystko kwieciste lubię, spodnie też. To ubrania na mój środek, bo moje ciało, obawiam się, wyglądałoby w nich głupawo, więc nie kupuję.
OdpowiedzUsuńButów potrzebuję sporo, tzw. gospodarczych, do kóz, itp.
A odkąd kupiłam sobie czerwone butki nie do kóz, to się uspokoiłam.
A tak w ogóle, to chyba nie mam fetysza.
a wiesz, ja właśnie czuję, że czerwone butki również przyniosłyby mi uspokojenie :)
Usuńach - "kwieciste bluzki i tuniki tonące w kwieciu przeróżnym" - pięknie Cię w nich widzę! a sznury z praniem jakie piękne by były :))
a propos prania - wiosna idzie! ;)
Książki :) I podobnie jak Errata, chowam=układam je tak, żeby nie były widoczne.
OdpowiedzUsuńksiążki! to jest dopiero fetysz! niektórzy nawet mawiają: "Nie czytasz, nie idę z Tobą do łóżka".
Usuń;)
Od dawna prawie nie kupuję. Albowiem wiele dostaję - te zwłaszcza, nad którymi pracuję.
UsuńAle wącham.
Wąchacz książkowy.
O! i biżuterie lubię.
Niedrogą, acz oryginalną i masywna dużą - naszyjniki, bransolety...
Większości prawie nigdy nie zakładam.
Do dziś widzę naszyjnik z Solaru - za 200 złotych, zbyt drogi. Ale jak leżał na mojej szyi.
wciąż Ci wiszę szal :)
Usuńbuuuuuty...
OdpowiedzUsuńja chyba dziś muszę, no muszę i już
tak leczniczo na doła :)
w końcu w żadnych butach nie wygląda się grubo, prawda?
ciekawe, co upolowałaś ;) spokojnego weekendu xx
Usuńdziękuję, Tobie również :)
Usuńbo u mnie pomarańczowe trampki już działają :D
pomarańczowe trampki z turbo-doładowaniem! :)
Usuńja uwielbiam gotowac. :)
OdpowiedzUsuńach, i te Twoje buty sa policzalne, wiec mozemy mowic tylko o ich liczbie, a nie ilosci. jesli wiesz, co chce powiedziec :)
pozdrawiam serdecznie,
i kroić pomarańcze :)
Usuńech, Króliku, jeśli stracę nad tym kontrolę i w pewnym momencie będę mieć 541 buty, to udam się do specjalisty..
Tego z butami ja właśnie nie rozumiem. Ja nałogowo kupuję ciuchy, porcelanę, kosmetyki, ale nie buty... Dlaczego nie spódnice? Czy nie są bardziej uniwersalne? Bluzki, swetry, golfy? No wiesz o co mi chodzi!
OdpowiedzUsuńwidocznie jakieś tajemnicze ścieżki pomiędzy synapsami w moim mózgu zawiadują właśnie komplusją na buty. inne rzeczy mnie jakoś aż tak nie kręcą. oczywiście lubię bluzki w paski, ale na przykład spódnicy nie kupię za Chiny ;) a te kubki widziałam u Ciebie - są piękne!
UsuńBNowskie wydanie Brunona S. byłoby moim fetyszem, ale nie jest, gdyż ponieważ go nie posiadam. a pozaliteracko, to koszule!
OdpowiedzUsuńufajmy zatem, że TO wydanie będzie Ci dane!
Usuńwiosna to pora koszul - pora fetyszu zatem ;)
a czytałaś szaloną historię firmy obuwniczej Bata pióra M. Szczygła?
OdpowiedzUsuńnie czytałam!
Usuńkoniecznie, koniecznie!
Usuńto historia wariacka
napisana cudnym językiem
(masz czytnik książek, który czyta pliki w formacie mobi? jeśli tak, to Ci podeślę tę książkę)
Mam! Ale super! Xxxx
UsuńJa nie mam bzika na punkcie butów, ale lubię tę scenę w "Seksie w wielkim mieście", gdy Carrie staje przed witryną i mówi do pantofelka: "Hello, lover":)
OdpowiedzUsuńa ja słyszę od pantofelków: "take me, I want to be yours" :)))
Usuńksiążki. książki.
OdpowiedzUsuńswetry
biżu z półszlachetnych kamieni. rzadko noszę. ale mam :)
buty kupuję tylko takie, które będą kochać moje łatwe do otarcia stopy (ogromna większość odpada w przedbiegach)
mnie również większość butów zadaje ból! to chyba musi być masochizm! ;)
Usuń