Czy ktoś z Was kiedyś próbował robić karmel? Nie? No to może lepiej nie próbujcie, a już w żadnym wypadku z wykorzystaniem puszki z mlekiem skondensowanym. Bo to się w najlepszym przypadku może skończyć pełną ekspresji malowniczą eksplozją i zniszczeniem mienia typu ulubiony garnek Małpoluda, sufit i co tam jeszcze, w najgorszym zaś zapewne ranami ciętymi, szarpanymi i poparzeniami trzeciego stopnia. Potem to już tylko kilka dni usuwania spalonego karmelu ze wszelkich możliwych powierzchni: pojemników z solą i pieprzem, roślin doniczkowych (listek po listku), podłogi, sufitu, ścian, szafek, żarówki, firany, szyb, wentylatorów. A to wszystko po kilka razy, bo wciąż się klei i maże. Ratunku!
Czy wiecie, jaki kolor i konsystencję ma spalony karmel? Jeśli oglądaliście Trainspotting, to na pewno pamiętacie TĘ scenę:
Uderzające podobieństwo, prawda?
Co za weekend! Dzięki bogu już się skończył...
Czy wiecie, jaki kolor i konsystencję ma spalony karmel? Jeśli oglądaliście Trainspotting, to na pewno pamiętacie TĘ scenę:
Uderzające podobieństwo, prawda?
Co za weekend! Dzięki bogu już się skończył...
ej, ale z mleka w puszce to kajmak, nie karmel :)
OdpowiedzUsuńczyli taki dziadowski karmel? to by się całkiem zgadzało :)))
Usuńno nie, karmel to cukier i odrobina wody :)
Usuńa w ogóle, to sprzedają takie gotowe, bez ryzyka eksplozji :) https://www.frisco.pl/pid,7555/n,sm-gostyn-masa-krowkowa-kajmak/stn,product
Usuńa ja, widzisz, chciałam być samowystarczalna ;)
UsuńOczywiście nie karmel tylko kajmak, zawsze robię z puszki. Puszka do wody głębokiej i gotuje się 2 minimum godziny. Zawsze się udaje. karmel to raczej sam przysmażony cukier... :)
OdpowiedzUsuńmnie się też do tej pory zawsze udawał. ale tym razem zasnęłam...
Usuńnigdy więcej, bo nie ufam sobie :\
i jeszcze się Wam do czegoś przyznam - ja całe życie myślałam, że to z puszki gówno, to karmel :))) a kajmak to mi się kojarzył z jakimś wielkim rarytasem. prawie czymś takim mitycznym jak marcepan, haha.
OdpowiedzUsuńbardzo lubię to z puszki, nie wyrażaj się ;)
Usuńja też i ta moja pazerność zgubiła. też byś się tak wyrażała, jakbyś to pazurami własnemi skrobać przez trzy dni musiała :P
OdpowiedzUsuńMoże trzeba było rozmoczyć, Przed skrobaniem, znaczy...
Usuńnamoczone ściekało brunatnymi strugami... drogą wielu prób doszłam do tego, że najlepiej działało skrobanie, a dopiero potem mokra ściera. po wielokroć :\
UsuńOj, namęczyłaś się...
Usuńbardzo. ale cieszę się, że nic nam się nie stało!
Usuńpsokojnej nocy, kochana! x
Dobrych snów :*
UsuńCzyli było to Ostatnie Kuszenie Kajmakiem.
OdpowiedzUsuńTeraz już spokojnie możesz robić karmel.
Czy zdjęcie kuchni ma coś wspólnego z Twoją kuchnią?!!!
Aaaaaaaaaaaaaa!!!
Bardzo współczuję!
Ja mam tylko biegunkę psa w sieni, do uprzątnięcia i teraz wydaje mi się to mniejszym problemem ....
tak, kochana, to właśnie tak wyglądało minutę po wybuchu, grr.
Usuńale już jest dobrze, już nie ma, już sobie poszło, choć wciąż w to nie wierzę ;)
kolor kajmakowy na ścianach. W tym sezonie równie modny jak karmelovy. Artyzm i profeska.
OdpowiedzUsuń:DDDD
Usuńschroni, współczuję:***
Megi - był taki czeski (wtedy czechosłowacki) artysta, Vladimir Boudnik, którego sztukę określano mianem eksplozjonizmu. od razu mi się skojarzyło. zaraz po tej scenie z powyższego filmu :))
Usuńviki - dzięki xx
o mój matko! największe kuchenne armagedony z moim udziałem były związane z niedomkniętym pojemnikiem blendera i myślałam, że dzierżę palmę pierwszeństwa, czy coś... :D
OdpowiedzUsuńdobrze by było, gdybym już dalej się w kwestii tych armagedonów nie posuwała. mam nadzieję, że osiągnęłam apogeum..
UsuńWspółczucie...
OdpowiedzUsuńAle zapach chyba o niebo lepszy niż w tym filmie, tak przypuszczam. Przynajmniej tyle:))
zapach bardzi intensywny jakby przypalonej kawy, w wyniku czego odrzuciło mnie od tej używki na kilka dni. fakt, jak to skrobałam, to myślałam cały czas o tej scenie i to było pewne ukojenie, że jednak mogło być gorzej :)))
UsuńO DŻIZAS!!! Jakim cudem Ty to zrobiłaś???
OdpowiedzUsuńRobiłam karmel nie raz nie dwa, taki z puszki, taki robiony samemu, robiłam mordoklejeczki domowe, sosy karmelowe i nigdy nic takiego...Aż przestraszyłaś mnie teraz :O
Jedna rada, jak się gotuje cukier, wiesz wsypujesz cukier i on się rozpuszcza, jest jasny i czekasz czekasz aż się zrobi karmelowy w kolorze, do tego czasu nigdy broń Boże mieszać nie wolno...ale takiego kataklizmu...
zasnęłam, cholera, zasnęłam! gdy eksplozja wstrząsnęła domem, a ja wbiegłam do kuchni, to aż w tym usiadłam z tego szoku. wciąż w to nie wierzę, że udało mi się to wszystko zeskrobać..
Usuńlubie karmel ale nie robie.
OdpowiedzUsuńi dobrze robisz ;)
Usuńkuchenne rewolucje;)
OdpowiedzUsuńZ wody i cukru nigdy mi nie wyszedł idealny, lejący się karmel; albo za rzadki, albo jak kamień, bodaj zęby połamać - też przestrzegam;)
a ja zawsze myślałam, że to takie proste. za komuny babcia, szast prast, wrzucała skłądniki do garnka i już - gotowe! ;)
Usuńraz robiłam karmel- oczywiście spaliłam go, smród w całym domy, garnek do wyrzucenia
OdpowiedzUsuńnigdy więcej!
a masę kajmakową kupuję, bo się boję tego wybuchu
nie raz już o tym słyszałam :(
dobrze, że nic się Tobie nie stało
oparzenie takim czymś... nawet nie chcę myśleć
♥♥♥
już Ty lepiej rób bitą śmietanę :PPP
ach, siostro, czyli czujesz ten ból!
Usuńjak patrzę na poparzenia widoczne na liściach roślin doniczkowych, to wnioskuję, że taki wybuch ma całkiem szatański potencjał :/
(Gdzie się podziała moja paplanina? No przecież pisałam!)
OdpowiedzUsuńPo pierwsze współczuję serdecznie.
A po drugie, mam w życiorysie doswiadczenie z gotowania mleka skondensowanego do zgęstnienia, ale efekt był hmm, odwrotny. Z przepisu nie wynikało jasno, że trzeba gotować w puszce więc przelałam do garnka i czekałam aż zgęstnieje... 4 godziny. W końcu poszło do zlewu. Jak się potem dowiedziałam, że trzeba gotować w puszce to mi przeszła ochota, bo jakoś tak podświadomie czułam, że to może być niebezpieczne eksperymentum. Zamknięta hermetycznie puszka i podgrzewanie? To nie dla mnie ;)
no właśnie. jak widać wyrób karmelu nie jest prostą czynnością! w dodatku pełną pułapek i niebezpieczeństw! ;)
UsuńGrubo, a tylko chwilę mnie nie było... Pani słodka, ja jedyne co robię sama, to pastę cukrową do depilacji, na szczęście ona nie wybucha
OdpowiedzUsuńkiss kiss
mnie by taka pasta zapewne permanentnie przyschła do goleni. auć! :)))
OdpowiedzUsuńNo ma przyschnąć i należy ją zerwać, razem z tym, czego chcemy się pozbyć... w zasadzie, mnie to pasuje, nie lubię jak mnie ktoś zrywa :P
Usuńale ten karmel to Ci imponująco wybuchłbył
wiesz, do tej pory nie miałam takich "przygód" podczas robienia karmelu z mleka w puszce :)
OdpowiedzUsuńja też nie! :)
Usuń