środa, 17 października 2012

Pseudoświnia i horyzonty

Horyzont jak za wąski jest, to niedobrze. Tak ludzie mówią. A jak za szeroki? To też raczej źle, bo o tym to Pseudoświnia nie słyszała nawet, żeby mówili. Ale też podobno najważniejszy we wszystkim jest umiar, złoty środek (ludzie tak to nazywają). Taki wyważony horyzont, znaczy, jest najlepszy. Pozostaje jednak pytanie: wyważony według czego? Kogo?

Rozpadało się potwornie, gdy Pseudoświnia przebijała się przez dzielnię z siatami wypełnionymi żywnością i artykułami pierwszej potrzeby, słuchając głosu anioła i wertykalnie patrząc na horyzont. Nie było na tym horyzoncie widać niczego obiecującego, gdy woda zaczęła jej się przelewać z jednej baleriny do drugiej. Pseudoświnia otworzyła zatem parasol z hukiem, którego nie mogła słyszeć poprzez zagłuszające go chóry anielskie i nagle horyzont zniknął. W tym momencie zniknęła również wizja drogi w otmętach rwącego rynsztokiem błota i miejskiego syfu. Przestało być też widać oczekujące na przemierzenie kilometry z siatami u ramion. Pozostał tylko głos anioła. I człapanie w rytm muzyki. Chyba nieźle, co? Tylko co na to ludzie? (click play)
Można by więc śmiało stwierdzić, że horyzonty Peudoświni są wąskie w pewnych okolicznościach przyrody. Na przykład w takich (click play): W innych natomiast okolicznościach przyrody horyzonty naszej bohaterki poszerzają się. Zjawisko to można zaobserwować na poniższym przykładzie, na którym odbywa się wyważanie horyzontu.


A Wasze horyzonty, ludzie? Jakie są? Szerokie czy wąskie?

13 komentarzy:

  1. Moje są najmojsze i nie takie wąskie:)
    Piękne plamki zieleni obuwniczej na foto!

    OdpowiedzUsuń
  2. a ja myślałam, że Ty na stadionie narodowym na meczu byłaś :P

    OdpowiedzUsuń
  3. moje horyzonty bywają falujące...
    a czasami, w przypływie błysku samozachwytu, zdaje mi się, że umysł mam tak otwarty, że na horyzoncie widzę złoty piasek, a pośród niego zieloną palmę
    wyciągam rękę, robię krok... i bum ściana, mur, beton
    to fatamorgana

    :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. i założę się, że jest też odwrotnie: czasem zderzenie ze ścianą otwiera piękne perspektywy :)

      Usuń
  4. moje horyzonty po horyzont!!!!
    inna sprawa, nie wiadomo gdzie on, czy blisko czy daleko, ha!
    pewnie zależy
    trudno odmierzyć dystans względem własnych horyzontów
    a teraz gdzieś się gibam między zwątpieniem we wszystko, relatywizmem posuniętym do granic mozliwości i jednoczesnych silnym przekonaniem, że to moje wewnętrzne przekonanie, pewność jest jedynym, jednym kryterium ratującym mnie przed szaleństwem od którego jestem zresztą coraz dalej (znów horyzont)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. trudno odmierzyć, prawda. odkrywanie własnych ograniczeń napawa mnie najpierwsz lękiem, potem zdumieniem, wreszcie radością u ulgą. też tak masz?

      Usuń
  5. mjuzyczka w porządalu! nic dziwnego ze Ci się zawęziło!

    OdpowiedzUsuń