Przychodzi Pseudoświnia do lekarza. Lekarz grzebie przy kompie.
- Dzien dobry. Proszę usiąść.
- Dzien dobry.
- Jak mogę pomóc?
- Recepta mi się skończyła. Nową potrzebuję, odpowiada Pseudoświnia, grzebiąc w telefonie.
- Co to było?
- Pseudopigram 20mg dziennie.
- A dobrze się Pani po tym nadal czuje? Żadnych dziwnych myśli Pani nie miała ostatnio?
- Nie, nie miałam żadnych dziwnych myśli, mówi Pseudoświnia, przewracając oczami i wciąż grzebiąc w telefonie. Najzupełniej dobrze się czuję.
- Dobra, nie ma sprawy, również nie przerywając grzebania, Lekarz przyciska klawisz PRINT, następnie podpisuje receptę. Coś jeszcze dla Pani mogę zrobić?
- Nie, to wszystko. Tutaj, proszę bardzo. Tyle. Zważyłam się, mówi Pseudoświnia, złażąc z wagi.
- A tak, tak! Zapomniałem, dziekuję, Lekarz dopisuje aktualną wagę Pseudoświni, wklikując cyfry jednym palcem. A uprawia Pani jakiś sport? Pytając, patrzy na swój tłusty brzuch.
- Nie. Wcale nie ćwiczę, odpowiada Pseudoświnia, pakując receptę do torby i patrząc na kałdun Lekarza.
- A wie Pani, mówią, że trzeba ćwiczyć przynajmniej 15 minut 5 razy w tygodniu?
- Naprawdę? pyta Pseudoświnia, naciskając klamkę. Dziękuję i dowidzenia.
- Dzien dobry. Proszę usiąść.
- Dzien dobry.
- Jak mogę pomóc?
- Recepta mi się skończyła. Nową potrzebuję, odpowiada Pseudoświnia, grzebiąc w telefonie.
- Co to było?
- Pseudopigram 20mg dziennie.
- A dobrze się Pani po tym nadal czuje? Żadnych dziwnych myśli Pani nie miała ostatnio?
- Nie, nie miałam żadnych dziwnych myśli, mówi Pseudoświnia, przewracając oczami i wciąż grzebiąc w telefonie. Najzupełniej dobrze się czuję.
- Dobra, nie ma sprawy, również nie przerywając grzebania, Lekarz przyciska klawisz PRINT, następnie podpisuje receptę. Coś jeszcze dla Pani mogę zrobić?
- Nie, to wszystko. Tutaj, proszę bardzo. Tyle. Zważyłam się, mówi Pseudoświnia, złażąc z wagi.
- A tak, tak! Zapomniałem, dziekuję, Lekarz dopisuje aktualną wagę Pseudoświni, wklikując cyfry jednym palcem. A uprawia Pani jakiś sport? Pytając, patrzy na swój tłusty brzuch.
- Nie. Wcale nie ćwiczę, odpowiada Pseudoświnia, pakując receptę do torby i patrząc na kałdun Lekarza.
- A wie Pani, mówią, że trzeba ćwiczyć przynajmniej 15 minut 5 razy w tygodniu?
- Naprawdę? pyta Pseudoświnia, naciskając klamkę. Dziękuję i dowidzenia.
taaa ta podmiotowa relacja lekarza z pacjentem, ta głębia...to spotkanie człowieka przez duże C z człowiekiem. Również przed duże. C.
OdpowiedzUsuńbardzo wielka głębia sięgająca samego dna.
OdpowiedzUsuńGoooood reason : because! Bo tak!
OdpowiedzUsuńI wszystko jasne dogłębnie :)
co do ćwiczeń to ,ze sie tak wyrażę napier...am zdrowo 6 mil w godzinę na gymie ,na tej maszynie co to nie wiem jak sie nazywa. Bo tak !:)
treadmill :)
OdpowiedzUsuńrespect!
ARC Trainer, treadmill'a się boję :)
OdpowiedzUsuńja się boję crossrunnera... do tej pory mam traumę, a już ze 3 lata nie byłam na siłowni :)
Usuńhaha! polecam wloskiego konowala - do 50-siatki Ci bedzie wmawial, ze jestes mloda i nic Ci nie dolega i w ogle do widzenia. ja Ci bedzie dolegac naprawde -> wycieczka za granice.
OdpowiedzUsuńtu jest podobnie. ale wytrwałością i namolnością w końcu można się czegoś dobłagać. a najbardziej pomaga na wszystko, jak się ma "suicidal thoughts":)) wtedy wszyscy cie słuchaja i robią, co im powiesz, hehe.
Usuńjak w niemczech w szpitalu patrzac na jesienna aure za oknem tak sobie powiedzialem od niechcenia do schwester "ale pogoda, tylko sobie zyly podcinac", to za piec minut mialem w pokoju trzech psychiatrow ze swita asystentow gotowych mnie przypiac pasami do lozka :-) we wloszech raczej tak nie ma, ale z tymi suicydami trzeba uwazac. jestem przekonany, ze figuruje na zawsze w niemieckich kartotekach jako "labiles subjekt".
Usuńhehe, znając niemiecki Ordnung, masz rację. Twoje nazwisko zostanie na zawsze wyryte w pamięci niemieckiej machiny biurokracji...
Usuńochhhh gdybym miała taką możliwość recepty wypisałabym sobie sama, często tak było, że podpowiadałam lekarzom co ma zaaplikować mi lub dzieciom :)))
OdpowiedzUsuńa ta głębia, to równa temu kałdunowi hehehehe
założę się, że ten mój to by nawet wolał, żebym sobie sama wypisała. przynajmniej nie musiałby się odrywać od pilnego zajęcia, którym był pochłonięty, hehe.
Usuńno tak, pasjans sam sie nie ułoży!
Usuń(a w Polsce kosmos z receptami - zaiwaniasz w jedną i drugą stronę - lekarz (nie ma terminów, ale cię wciśnie, i receptę wypisze, a nawet dwie!) wiec idziesz do apteki, jeden lek mają, drugiego nie, a w kolejnej ci mówią, że recepta jest zua, i że marsz do doktorka, jeszcze wręczają przypiętą do recepty notateczkę o zaistniałym fakcie, co byś nie mógł szwendać się po innych apteczkach i próbować lek zdobyć, mimo wszystko - więc wracasz do doktorka, choć terminów brak, ale, wciska cię, jojczy, i w koło macieju!
Ostatnio tak biegałam trzy tygodnie - przetrwają najsilniejsi!
właśnie mi dzisiaj Przyjaciółka pisze, że 2 godziny spędziła na lataniu między piętrami i w celu uzyskania recepty. ale o co chodzi z tymi receptami? a matko...
Usuńto ja już chyba wolę obojętność moich doktorów, bo zupełnie nie miałabym czasu na takie hocki-klocki!