sobota, 14 kwietnia 2012

Pseudoświnia mediatorka

Pseudoświnia pracuje z ludźmi wykluczonymi społecznie, czyli jak się ich "pięknie" nazywa, z marginesem. Jej zadaniem jest wyprowadzić margines na prostą. Ostatnimi czasy Pseudoświnia przekonała się, że doskonałym narzędziem w komunikacji ze szczególnie niepodatnym na wszelkie inne metody motywacyjne ludźmi jest arteterapia. Okazuje się, że ci, którzy rzadko trzeźwieją i są wyjątkowo niesympatyczni, siedzą nad projektem szmacianej zabawki i płaczą. Oczywiście, tłumaczą to zazwyczaj alergią. Albo że oczy mają zmęczone. Powoli jakoś się jednak rozkręcają:

- Where is my bird, mate?!
- What bird are you taking about?
- You know what bird I'm talkin' 'bout, mate! MY fuckin' bird! I've just cut it out and it's gone!
- Fuck off, Danny! Can'cha see I'm busy here cuttin' out my own shit?, odprychuje James, wycinając w skupieniu dinozaura z filcu.
Tutaj do akcji wkracza Pseudoświnia, próbując zażegnać zarzewie konfliktu:
- It's ok Danny, we'll make another bird. What is your favorite colour?
- Blue. My mum's eyes were blue. It's all I remembered about her...

Pseudoświnia konfliktów nie lubi, bo ich eskalacja oznacza sporządzanie wielu dodatkowych raportów. Dlatego też Pseudoświnia stała się mistrzynią błyskawicznego diagnozowaniu sporów i stosowania prostych i skutecznych interwencji. Najważniejsze, to nie angażować się emocjonalnie po niczyjej stronie, bo wtedy tracimy trzeźwość oglądu i sprawa może się niebezpiecznie przeciągnąć. Całe szczęście oferta wykonania nowego ptaszka w tym przypadku rozwiązała sprawę.



***
Pseudoświnia wraca do domu autobusem numer 30. Tym samym, który wczoraj rozjechał na miazgę kopnięty przez nią owoc granatu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz