niedziela, 21 grudnia 2014

Pseudoświnia i Jul

Wyprawiając się na julowy spacer po drewno na ogień Pseudoświnia uzbroiła się w kieszonkową porcję światła na wszelki wypadek. I w Małopluda. Toż to najkrótszy i najciemniejszy dzień roku!

Ledwo weszli do lasu, od razu nadziała się Pseudoświnia na grzyby porastające pień ściętego drzewa.



Uparła się, żeby je zabrać do domu w celach gastronomicznych. A że nie było ich do czego zapakować, użyła do tego czapki Małpoluda, któremu się to średnio podobało, bo nigdy jeszcze takich grzybów w życiu nie widział, nie mówiąc o ich konsumpcji. Pseudoświni zaś przypominały one opieńki.




Na dalszej swojej drodze spotkała Pseudoświnia choinkę.




- Słuchaj, Pseudoświnio, - zaszumiała chojna, - uważajcie na Wilkołaka. Głodny jest. Straszny jest. Wiewiórki mówiły, że właśnie się obudził.
Ciarka przeszła Pseudoświni po plecach na te słowa. W dodatku wzrok jej padł na…



- No co ty? Idziemy dalej. Nie będzie mi tutaj żaden głupi Wilkołak planów krzyżował - sarknął Małpolud w odpowiedzi na prośbę Pseudoświni, żeby natychmiast wracać do domu.



- W sumie to Małpolud sam trochę straszny jest. - pomyślała Pseudoświnia. - Wygląda jak Leśny Dziadek. Nic nam nie nie stanie.

No to poszli. Ale ściemniać się zaczęło, więc wyciągnęła Pseudoświnia z kieszeni światełko. Poczuła się jak na roratach.



I nawet sobie pod nosem podśpiewywać zaczęła gloria gloria in excelsis deo.




Gdy doszli do Zaułka Czarownic, rozejrzała się Pseudoświnia na cztery strony, ale nie mogła już nigdzie dojrzeć ostrokrzewu. A tak chciała upleść z niego wieniec. W dodatku Małpolud gdzieś się jej zapodział. Postanowiła jednak być dzielna, pomimo tego, ale właśnie usłyszała za sobą podejrzany trzask. Pochyliła się więc niby to dla dokładnego przyjrzenia się nadgryzionym przez ślimaka grzybom, a tak naprawdę chowając się za krzak dzikiej róży. Zgasiła światełko. Przyczaiła się. Wstrzymała oddech.



- Co się tam tak czaisz, Pseudoświnio? To tylko ja. - Małpolud wyszedł zza choinek z naręczem suchych gałęzi. Wracamy do domu.

Głupio się Pseudoświnia zrobiło, że jest taka tchórzliwa, ale szybko o tym zapomniała. Zapaliła światełko i pomogła Małpoludowi ułożyć gałęzie w wiązki.



W drodze do domu Pseudoświnia i Małpolud nie spotkali Wilkołaka, choć zamajaczył im jego cień. Albo może to był tylko zabłąkany pies?


Zaś dzięki Megi dowiedziała się Pseudoświnia, że zebrane grzyby to zimówki aksamitnotrzonowe vel kółkorodki aksamitnotrzonowe vel monetki aksamitne vel opieńki aksamitnotrzonowe vel zimówki aksamitne. W Japonii to się nawet podobno takie grzyby uprawia na masową skalę i się je nazywa enokitake vel エノキタケ.
Być może jest to ostatni post Pseudoświni, bo jak to z grzybami bywa, pewności co do ich tożsamości nie ma nigdy. A więc żegnajcie, Drodzy Czytacze, jakby co. Gdyż albowiem enokitake zostało skonsumowane jako egzotyczna przystawka do rozlicznych dań, które serwowano dziś w domostwie Pseudoświni i Małpoluda na uroczystą julową kolację. A przepis na takową przystawkę znajdziecie tutaj.


Od dzisiaj przybywa Światła!

piątek, 12 grudnia 2014

Pseudoświnia i kac

Otóż wracała sobie Pseudoświania wczoraj w nocy do domu ze stacji napruta jak przysłowiowy messerschmitt. Szła krzywo, jednak jakoś trzymała pion i fason i do tego jeszcze postanowiła obserwować swoje myśli, albo jak to mówią nawiedzeni, "być w tu i teraz". Świetnie jej to szło i zauważyła z zadowoleniem, że od dawna nie była tak mocno uziemiona, pewna siebie i skoncentrowana na teraźniejszości, a zarazem zrelaksowana i z umysłem otwartym jak trzecie oko jogina doznającego samadhi. Przeczuwała jednak, wciąż wytrwale się eksplorując, że wszystko ma swój koniec, bo nie jest Pseudoświnia przecież aż tak znowu new age. Tak się też stało. Rzeczywistość zadudniła w czaszkę Pseudoświni twardym buciorem około czwartej nad ranem, przepędzając alkoholową transcendencję i zastępując ją przejmującą veisalgią. Nie pomogło przejście kilku mil i wypicie hektolitrów wody.

Pseudoświnia upija się średnio raz do roku. W grudniu po południu i to w dodatku z powodów zawodowych typu świąteczna impreza dla pracowników. Odchorowuje to potem ciężko przez kilka dni, gdyż albowiem jej organizm odbiera alkohol jako toksynę, podobnie zresztą jak mięso.
NIGDY WIĘCEJ.

Pytanie zasadnicze: jakie macie sposoby na kaca?

Update z 28.12.14 - komentarz Izabelki, który może okazać się bardzo pomocny przed sylwerstrowymi celebracjami:

Zanim rok się skończy muszę jeszcze zostawić tutaj swój głos, bo inaczej będę miała wyrzuty sumienia :)) Pisałam od razu, ale mi zżarło komentarz...No to foch!
Zatem odtworzę pierwotną myśl. Nie chcę się tu mądrzyć w sprawach kaca (że niby doświadczenie mam ;)), ale fachowcy w dziedzinie leczenia (lekarze) podają na tę przypadłość glukozę i witaminy. Na naszym gruncie- słodka herbata.Te toksyny co zatruwają organizm "po", to aldehyd octowy. Wódzia denaturuje białka zatem dobrze jest przed wypić mleko, żeby ścinała białka w nim (tę metodę wypróbowałam). Niektórzy polecają napić się oleju (np. z puszki po sardynkach), ale tego nie robiłam. Najważniejsze to jeść i nie pić na pusty żołądek, bo od razu przejdzie do krwi. No i podsumowując - jeśli masz takie przypadłości, to być może nie masz enzymu metabolizującego alkohol. Zdarza się najlepszym i nic na to nie poradzisz... Jedyna rada - unikać wroga ;)
Tyle nauczyły mnie studia ;) ;P
To do Siego! :)x

poniedziałek, 8 grudnia 2014

Pseudoświnia i zapętlenia


Macie swoje ulubione zapętlenia? Dźwięki, obrazy, słowa? Na czym się najchętniej zawieszacie w ostatnim czasie? Co Was inspiruje?

Jest taka książka Klary Jarunkovej pod tytułem "Jedynaczka". Szacuje się, że Pseudoświnia przeczytała ją około czterystu razy. Było to w latach 80-tych ubiegłego stulecia, wtedy to bowiem pojawiła się tendencja do zapętleń. A może nie każdy tak ma?


Ale przenieśmy się w czasy bardziej współczesne i oszczędźmy Czytaczom wywodów na temat kolejnych zapętleń Pseudoświni, które są niepoliczalne, zwłaszcza jeśli chodzi o muzykę. Od chwili ukazania się Blank Project Neneh Cherry, Pseudoświnia zawieszona jest na pewnym kawałku z tego albumu. W dodatku dzisiaj ukazał się do niego teledysk. Czy jest na sali ktoś, kto się jeszcze na nim nie zapętlił? A może nie każy tak ma?

Oto on:



poniedziałek, 1 grudnia 2014

Pseudoświnia i nieśmiertelnik

Kwiaty cięte nie są czymś, co Pseudoświnię zachwyca, gdyż są cholernie stresujące. Stoją i niby są piękne i pachnące, ale jakby nie patrzeć, obumierają. I nic się z tym zrobić nie da.

[tak, tak, wiadomo: carpe diem]

Rozważna romantyczność w ochoczym przyjmowaniu bukietów warzyw jest zdecydowanie preferowaną opcją!

Ale, ale, jeden taki się tutaj ostatnio przyplątał dziwak: zerwany w okolicy Stadionu Olimipijskiego trzy tygodnie temu, wciąż olśniewa urodą i świeżością.

Buntownik z wyboru czy ufoludek? A może zmodyfikowany genetycznie eksperyment?

W każdym razie na pewno promień słońca w morzu ciemności.
Oby żył jak najdłużej.




Tym trudniej się będzie z nim rozstać.