poniedziałek, 29 kwietnia 2013

Pseudoświnia i ZŁO(ść)

Uwaga: W tym poście są wulgaryzmy.

Pseudoświnia jest dzisiaj wkurwiona. Czy wiecie, że można się wkurwić na dywan? Za to, że jest brudny. I na kapeć. Za to, że można się o niego potknąć. Dostało się nawet płatkom za to, że nie smakują tak, jak to sobie Pseudoświnia wyobraziła. Są ohydne. Nafaszerowane rodzynkami, które stanowią 50% ich objętości. Dużo czasu zajmuje Pseudoświni wygrzebywanie rodzynek i wypierdalanie ich do kosza na śmieci. Nie ma bowiem nic gorszego niż rodzynki nasączone mlekiem. I marnowanie czasu, na poświęcanie im uwagi.

Mówią, że gniew to zła emocja. Zła, zła, zła. Należy się jej wstydzić, gdyż albowiem należy być zawsze dobrym. Świętojebliwym. A jak się jest złym, to się nie jest dobrym. Logiczne. Za takich jak Pseudoświnia dzisiaj niejeden zmarł na dwóch kawałkach drewna zbitych na krzyż. Podobno. Chociaż nikt ich o to nie prosił.To też Pseudoświnię wkurwia.

Ale, ale. Pseudoświnia musi być dzisiaj zła. I będzie. Dopóki jej nie przejdzie. I niech jednego z drugim ręka boska broni za nią umierać.

Kurwa.




A Wy? Jak sobie radzicie w gniewem?

środa, 24 kwietnia 2013

Pseudoświnia i perwersje żywieniowe

Kapusta to dziecięca miłość kulinarna Pseudoświni. Surowa kapusta, uściślając. Liście świeżej kapusty! Ich chrzęst między zębami! Słodziutki smak! A głąby kapuściane to już w ogóle była ekstaza.

Z innych dziwactw kulinarnych było surowe ciasto na makaron i mąka. Ta ostatnia pożerana była po kryjomu, bo miała Pseudoświnia niejasne przeczucie, że tak wyrafinowana fanaberia kulinarna mogłaby wzbudzić liczne kontrowersje u najbliższej rodziny, nie mówiąc o kolegach i koleżankach z podwórka. Sekret mąkożerstwa był skrzętnie pielęgnowany przez Pseudoświnię przez długie lata.

No i jeszcze: żywica z drzew owocowych. Fajnie się ją żuło.

Czy uznalibyście za perwersję pociąg do wody po kapuście kiszonej? Do octu po ogórkach konserwowych?
Podzielcie się, proszę, swymi najwstydliwszymi kulinarnymi perwersjami.

Małpolud je surowe ziemniaki.




poniedziałek, 15 kwietnia 2013

Pseudoświnia i pomylony dzień

Pseudoświnia stawiła się dzisiaj w pracy o ósmej rano. I wyszła z niej po trzech minutach. Zapomniała bowiem, że dzisiaj miała przecież wolne. Bardzo idiotyczna sytuacja. Żeby czuć się trochę mniej idiotycznie, Pseudoświnia postanowiła zrobić coś mądrego. W ogóle dużo zrobić. Nadrobić głupotę. Udała się zatem do sklepu ogrodniczego i zakupiła sadzonki ziół, nasiona kwiatów i warzyw i doniczki. Następnie wróciła do domu, wyplewiła i przekopała ogródek z przodu, oczyściła, co się dało w ogrodzie z tyłu (znajdując dwie lisie kupy i szklaną kulkę), zasadziła zioła, przesadziła lawendę, zasiała kwiaty tu i ówdzie, wyrzuciła śmieci, umyła naczynia, rozwiesiła pranie i przerwała Małpoludowi trzy sny.

Na koniec zaś zjadła pierogi, cały czas czując się jak Witek, główny bohater Przypadku Kieślowskiego, i jak Lola z filmu Lola rennt w jednym.



Taka głupota. Niedopatrzenie. Pomylona kartka z kalendarza. Kto wie, co z niej (nie)wyniknie? 



Żaba, a ty co o tym wszystkim myślisz?




niedziela, 7 kwietnia 2013

Pseudoświnia i wiosna na cmentarzu

Co tu rzec? Otóż wiosna rozpoczęła swoje dzieło odrodzenia od... cmentarza. Pseudoświnia, Małpolud i Mały Potwór włoczyli się smętni, złorzecząc na brak zieleni, kolorów i słońca. Aż nogi ich zaniosły na cmentarzyk za kościołem Św. Barnaby. A tam - szał ciał, paniedzieju! Zieleń zwisa, płoży się, gdzie się da i buzuje świeżością. Kto by się spodziewał, że za ponurym, cmentarnym murem rozkwita życie!


Paprocie. Kwiatki. Krzaczki. Pokrzywki.


Tu leży pod kołderką z bluszczu Heniek, mąż Hanny, co zasnął snem wiekuistym w... nie można odczytać.


Nawet w zaułku prowadzącym do posępnego lochu coś takiego małego przyklękło.


Aż tu nagle, wśród pokrzywek, nasi bohaterowie natykają się na miejsce zbrodni. A więc miała tutaj miejsce jakieś mroczna scena? Kto wie? Pewnie nie jedna. Dark side of Homerton, mruczy pod nosem Pseudoświnia. Tylko lisy wiedzą, co się wydarzyło. Pod jednym z grobowców wykopały norę, z której wyglądaja ich węszące nerwowo noski.



Powoli zapada zmrok i ciarki przechodzą Pseudoświni po pleckach. W dodatku zapomniała szalika i czapki. Ale od czego ma się włosy?

Koniec.