czwartek, 27 grudnia 2012

Dzienniki Pseudoświni: niepewność bakłażanem podszyta




 W czwartek, dwudziestego siódmego grudnia 2012 roku Pseudoświnia zanotowała:

***

Nie jestem pewna, czy lubię bakłażany. Ba, ja nawet wcale nie wiem, co mam o nich myśleć. Z jednej strony fascynują mnie lśniące skórki fioletowej odmiany Solanum melongena i mroczny pogłos dochodzący z wnętrza w odpowiedzi na pukanie weń. No i w ogóle ja przecież lubię psianki wszelkiej maści, więc to też powinno działać in plus. Z drugiej zaś strony miąższ bakłażana wydaje się być nieco podejrzany: bez wyrazu i zapachu na surowo, za to po ugotowaniu jakby przyciężki, natarczywy, a może nawet złowieszczy. Tak, miąższ bakłażana kryje w sobie zagadkę, której ja, Pseudoświnia, nie potrafię rozwikłać. Wiedziona straszliwą compulsive repetition szukam odpowiedzi nadaremnie, zamawiając bakłażany w restauracjach w rozmaitych konstelacjach i kolorach: z grilla, w kaserolach, wegetariańskich gulaszach i w zupie z orzechów ziemnych uwieńczonej odmianą żółtą. Daremne moje wysiłki: kiedy już prawie wiem, kiedy odpowiedź zdaje się być na końcu języka i w tym właśnie kawałku bakłażana zbliżającego się do moich kłów, nachodzi mnie nagła ciężkość, niemoc ogromna, trudna wręcz do opisania niechęć do psianki tej podłużnej i wstrętnej. Odkładam więc widelec wściekła,  bezsilna i z ciężkim żołądkiem. Kto za tym stoi? Dlaczego naraża mnie na taką torturę?
 

Dlatego właśnie uważam, że niepewność podszyta jest bakłażanem.






środa, 19 grudnia 2012

Pseudoświnia i dziedzictwo kulturowe

Przy oknie siedział młody mężczyzna z charakterystycznym, sarmackim podgoleniem czaszki i niedobrą cerą. Na uszach miał słuchawki, z których wydobywała się niezła rąbanka diskopolowa*. Gdy tylko Pseudoświnia wsiadła do wagonu, wzrok mężczyzny spoczął na trzymanej przez nią reklamówce z pierogami z napisem SKLEP. Następnie wspiął się na jej twarz, przesyłając informację spod sarmackiej grzywki na żel: napis na reklamówce rozkodowano.
I tak oto w tym samym wagonie dotarli do tej samej stacji końcowej: Pseudoświnia z rozmarzającymi pierogami ruskimi i on, Sarmata na wyganiu, z przaśną rąbanką na uszach.

Chcąc nie chcąc, dziedzictwo kulturowe. Psia mać.


Disco polo is a musical genre native to Poland, which has existed in its present form since the early 1990s. It was derived from contemporary folk tunes, music from the former eastern territories of Poland influenced by Ukrainian/Belarusian/Russian folk songs (mostly somewhat vulgarised ones played at weddings and feasts) and italo disco.
The name itself was conceived by Sławomir Skręta from the group Blue Star as a replacement for an older term, piosenka chodnikowa (sidewalk music) - which originated from the main means of distribution of its recordings in early 1990s - sidewalk stalls on streets and at bazaars. Disco polo could be heard mostly at festivals, weddings or during political campaigning for Polish parliament and presidential elections. Former president Aleksander Kwasniewski was one of the most notable example of a politician who used disco polo during his presidential campaign.
Traditional instrumentation came to be replaced by keyboards later in the '90s, which contributed to a slight change in style, making the songs more similar to modern dance music. The style was extensively marketed by the Polsat TV station, which produced its own disco polo hit list, in a TV show called Disco Relax, although it finally decreased in popularity in the late '90s, when foreign pop music gained popularity.
Disco polo is generally perceived as being simplistic and lacking in artistic value, but it is still enjoyed by people of all ages. In cities like Warsaw, it is often looked down upon as music from the provinces.

(za Wikipedia)

niedziela, 16 grudnia 2012

Pseudoświnia i Prababka Kochowa

Wstrętne to było babsko. Nie lubiły Prababki Kochowej jej własne córki, a wnuczki bały się jej jak zmory schowanej pod łóżkiem. Albo jak piaskowego dziadka. Pseudoświnia podjęła liczne próby zebrania wiadomości na temat Prababki Kochowej i każde jej zapytanie skierowane do tych, którzy mieli przyjemność (wątpliwą?) ją poznać, spotkało się z reakcją w stylu o boże! babka Kochowa! TA kobieta! i niemal spulwaniem przez lewe ramię.

Oto, czego Pseudoświnia dowiedziała się o Prababce Kochowej (z trudem):

Była plotkarą. Wystarczyło ją poprosić, żeby zachowała coś w tajemnicy, a ona już za chwilę, chyłkiem wdziewała swój długi, szary płaszcz, po czym wymykała się z domu, śpiesząc do swej jedynej przyjaciółki, Janioczki, przez pola, przez łąki, przez miedzę. Na drugi dzień cała wieś szumiała już o tym, że Władka wychodzi za mąż, a niedoszły narzeczony Helki utopił się w stawie po tym, jak Helka oszalała na punkcie księdza z sąsiedniej parafii.

Prababka Kochowa nie bała się nikogo ani niczego i miała respekt jedynie do swojego zięcia, który ucinał wszelkie jej ekscesy i fanaberie krótkim Niech mama przestanie! Natychmiast!.
Nie chodziła do kościoła (jako jedyna we wsi) i wierzyła w duchy. Gdy jej małe wnuczki Irenka i Halinka były niegrzeczne, patrzyła na nie groźnie i cedziła, Jak umrę, będę was straszyć. Przyjdę, stanę nad waszymi łóżkami i ściągnę z was kołdry. I będę was gilgotać w stopy zimnymi palcami. Albo jeszcze lepiej: zaczajała się w zbożu na miedzy, gdy dziewczynki wracały wieczorem od kuzynki Dziuńki, i wyskakiwała na drogę spowita w białą materię, krzycząc aaa-uuuuuu! A potem goniła je aż do samego progu, a gdy z płaczem wpadały do izby, ona znikała, by po chwili wejść do domu, potwierdzając, że widziała, jak Halinka i Irenka uciekały przed strzygą. Dla uspokojenia dodawała, że ona właśnie tę zmorę straszliwą zatłukła łopatą, o proszę, tylko strzępy z niej zostały.
Jej zięć, Czesiek, a dziadek Pseudoświni,  twierdził, że teściowa odwiedziła go po śmierci. Obudził się pewnej grudniowej nocy i zobaczył jej białe włosy znikające za drzwiami, które zamknęła po cichu. A następnie przekręciła klucz po drugiej stronie i zabrała go z sobą.

Robiła na szydełku. Była w tym dobra. Jej córki Władzia i Hela odziedziczyły po niej talent do wyczarowywania cepeliowych kształtów z kolorowych kłębków.

Prababka Kochowa miała długie, białe włosy. Miała na imię Marianna. Gdy umarła, jej dom dostał zrównany z ziemią, bo nikt nie chciał w nim zamieszkać. Do dziś pozostały po nim fundamenty i nieczynna studnia. Ludzie mówią, że to uroczysko.






sobota, 8 grudnia 2012

Pseudoświnia za burtą

Paski są w dechę. Są nieśmiertelne. Zwłaszcza te horyzontalne. W sam raz na każdą okazję. W paskach człowiek czuje się dobrze. Kreatywnie. Bardziej wyraźnie. Jak żeglarz na horyzoncie. Po prostu optymalnie.
Czy wiecie, że tzw La Marinière czyli pasiasta bawełniano-wełniana bluza w granatowe paski została oficjalnym elementem munduru francuskich żeglarzy pod koniec XIX wieku? I nie kierowano się tutaj względami estetycznymi (broń boże!), lecz czystym pragmatyzmem: gościa w paskach łatwiej jest wypatrzeć za burtą. Do tego pasków miało być dwadzieścia jeden ku chwale tyluż pamiętnych zwycięstw Napoleona.

Oto zdjęcia* ulubionego pasiaka Pseudoświni:







 * Oba autorstwa Roberta Doisneau (1952)

Inne osobistości pasiaste można wyliczać bez końca (Cocco Chanel, Andy Warchol, Kurt Cobain to name just a few), bo są ich całe zastępy. Wystarczy wpisać w googla breton shirt albo La Marinière i wszystko jasne. Za to poniżej nowy gatunek Pseudoświni: pseudoświnia pasiasta (Pseudosus Strata). Ostatnio bardzo często za burtą.





Czy są wśród nas jeszcze jakieś pasiaki?


 


czwartek, 29 listopada 2012

Pseudoświnia i 3 minuty słońca



Pseudoświnia wbiegła do livingroomu o 11.15 i, rozciągnąwszy się na kanapie, wystawiła ryj do słońca. O tak:




O 11.18 słońce zaszło. O tak:




Pseudoświnia wstała z kanapy i wyszła z livingroomu. Skurczona i poszarzała. 
A z niebios zagrzmiało: Wykorzystałaś swój dobowy przydział na słońce. Proponujemy apgrejd na Portugalię. W przyszłym życiu.


piątek, 23 listopada 2012

Pseudoświnia i Helmut

Pseudoświnia przygotowuje Helmuta na długą podróż, która czeka go już wkrótce. Helmut jest bardzo podekscytowany. Pseudoświnia opowiada mu o nowej Pani i o tym, że w Warszawie na pewno będzie chłodniej niż po tej stronie kanału, ale od tego ma przecież wełniane futerko, żeby mu nie było zimno. Helmut mówi, że chciałby pojść z Panią Anią zrobić zdjęcia owocom róży i sikorkom żółtobrzuchym, których jeszcze nigdy przecież nie widział.
Helmut jest wełnianym szczurem i urodził się dziś wieczorem.
Lubicie szczury?


 

Rat Song

 
When you hear me singing
you get the rifle down
and the flashlight, aiming for my brain,   
but you always miss

and when you set out the poison   
I piss on it
to warn the others.

You think: That one’s too clever,   

she’s dangerous, because
I don’t stick around to be slaughtered   
and you think I’m ugly too
despite my fur and pretty teeth   
and my six nipples and snake tail.   
All I want is love, you stupid   
humanist. See if you can.

Right, I’m a parasite, I live off your   
leavings, gristle and rancid fat,   
I take without asking
and make nests in your cupboards   
out of your suits and underwear.   
You’d do the same if you could,

if you could afford to share   
my crystal hatreds.
It’s your throat I want, my mate   
trapped in your throat.
Though you try to drown him   
with your greasy person voice,
he is hiding / between your syllables   
I can hear him singing.

poniedziałek, 19 listopada 2012

Pseudopig, never to be Countess of Sandwich


- If I was ever to become a member of aristocracy, I would like to be The Earl of Sandwich, - rzekł Małpolud paszczą wypełnioną kanapką z serem i szynką.

- Za późno, kochany Małpoludzie, za późno na uczynienie ze mnie kanapkowej hrabiny, - odparła na to po chwili Pseudoświnia z nad kart Wikipedii. - Musiałbyś chyba najpierw wytruć zacny ród Montagu. To ja już raczej pozostanę królową własnej kanapy, zamiast odwiedzać Cię w The Tower of London.

File:Earl of Sandwich coa.png 
Herb kanapkowej rodziny Montagu

wtorek, 13 listopada 2012

Pseudoświnia i nominejszyn

Ostre wynominowała Pseudoświnię do:


"Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za 'dobrze wykonaną robotę'. Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Ciebie nominował".

Jest to pierwsza nominacja Pseudośwni od czasów nominacji na przewodniczącego szkoły w podstawówce, po której to nominejszyn nasza bohaterka się popłakała z nieszczęścia i oświadczyła, że może zostać co najwyżej vice. Dzięki, Ostre! Pseudoświnia nigdy Ci tego nie zapomni! Niniejszym odpowiada na Twoje kłeszczions:


  1. lato czy zima? lato! ale jeśli można wybrać inną porę, to przedwiośnie jest najbardziejsze
  2. narty, sanki czy łyżwy? łyżwy. co prawda ostatni raz miała Pseudoświnia łyżwy na nogach jeszcze w głębokiej komunie, ale całkiem nieźle jej wtedy szło!
  3. ulubione miejsce Portugalia, Kornwalia, Marakesz, Langwedocja, Hackney, Wrocław i własna sofa.
  4. gdy ci smutno.... to się smuci
  5. szpilki czy mokasyny? mokasyny, dużo mokasynów, im więcej tym lepiej
  6. pies czy kot? kot!
  7. śmietana czy jogurt? jogurt, zwłaszcza grecki. z miodem.
  8. jakie lody?                 waniliowe
  9. wino, wódka czy piwo? wino
  10. jeśli sport to... pływanie
  11. czym jest dla Ciebie internet? no toś pytanie filozoficzne zadała Pseudoświni, Ostre, na miarę pracy magisterskiej albo na spowiedź do Xędza. Interenet to jest takie ustrojstwo, że Pseudoświnia może pogodę na przyszły czawartek sprawdzić, żeby wiedziała, jakie buty założyć. albo czy pociągi jeżdzą pomimo ektremalnie niebezpiecznych warunków, jakimi są liście na torach (sic!). Internet to jest takie coś, że Pseudoświnia może coś głupiego napisać i ktoś fajny to przeczyta (trolla miała Pseudoświnia tylko raz i szybko go nokautem powaliła) i jeszcze może Pseudoświnia przeczytać coś mądrego, co ktoś fajny napisał i głupio to wszystko skomentować, albo śmiesznie. albo smętnie. i wszystkim jest wesoło. albo smutno. Internet to jest takie coś, co umożliwiło Pseudoświni nawiązanie znajomości i przyjaźni z mądrymi, pięknymi ludźmi. ciekawe rzeczy się z tego porobiły. są jednak takie dzielnice, ulice i adresy w Internecie, w które, jak w życiu, Pseudoświnia nie zapuszcza się.  o nie.
Dobra, ludzie, Pseudoświnia nie będzie Was nominować, boście już wszyscy wynominowani. Wpisujcie zatem tutaj w komentarze albo w swoim własnym sekretnym kajeciku przemyślunki na poniższe kwestyjki:
1. ulubione słowo
2. najdziwniejszy sen
3. nastoletnia fascynajca / miłość (np. Dave Gahan, ale może być też chłopak / dziewczyna z sąsiedztwa)
4. największa słabość
5. co w sobie lubicie najbardziej?
6. najgorszy / najszczęśliwszy dzień w życiu - co kto woli
7. największy lęk
8. najohydniejsza / najsmaczniejsza rzecz, jaką w życiu jedliście - co kto woli (chyba pamiętacie, że u Pseudoświni ohydę wzbudzają nasiona dżakfruta...)
9. kogo chcielibyście zaprosić na lunch? dowoloność absolutna dozwolona (pies Łajka, św. Jan od Krzyża - czemu nie?) 
10. czego Wam brakuje do szczęścia?
11. co widzicie z kuchennego okna? 



piątek, 9 listopada 2012

Pseudoświnia i Pambuk

- Puk Puk.
- Kto tam?
- Pambuk.
- Jak mogę pomóc?
- Chciałbym samochód zaparkować na pani podjeździe na minutkę. Czy można?
- Nie. Proszę ten samochód natychmiast stąd wycofać, bo zawołam Straż Miejską!
- Ale dlaczego?
- Nie będzie mi tu żaden Pambuk wjeżdżał oponami w ogródek! Nie widzi, że tutaj kwiaty rosną? Niech sobie zaparkuje na Statoilu! Won stąd!
- Dobra, już mnie nie ma! Gabriel, Michał, zjeżdżamy!


piątek, 2 listopada 2012

Pseudoświnia i nuda

Nuda. Pseudoświnia bardzo lubi tę piosenkę zespołu Pustki, mimo że trudno jest jej się odnieść do jej treści. Tak bardzo trudno, że aż wskoczyła w internet w poszukiwaniu definicji zjawiska nazywanego nudą:

*Nuda – negatywny stan emocjonalny, polegający na uczuciu wewnętrznej pustki, zwykle spowodowany jednostajnością, brakiem zmiany otoczenia, brakiem bodźców, a czasami chorobą.
Nuda to stan obojętności i braku zainteresowania. Jest traktowana jako odmiana frustracji lub stresu. Czasami może doprowadzić do innych stanów emocjonalnych, jak np. agresji.

*za Wikipedia.

Po przeczytaniu definicji Pseudoświnia zadumała się. Następnie spróbowała pogrzebać w pamięci, bądź też wyobrazić sobie sytuacje, w których ogarnął/by ją stan nudy. Na razie na listę wpisała poniższe pozycje:

- praca na taśmie w fabryce ( doświadczenie własne z drugiego roku studiów, jakże cenne!)
- praca w korporacji (doświadczenie własne, również cenne, aczkolwiek spowodowało trwały uszczerbek na zdrowiu psychicznym i fizycznym - gorszy niż wdychanie chemikaliów w fabryce proszku do prania Unilever)
- czytanie wiadomości w telewizji (czysta abstrakcja mocno ziejąca nudą - czy ktoś się zgadza?).

Pseudoświnia pomyślała, że musi jednak cierpieć na nadmiar bodźców, skoro z takim wysiłkiem przyszło jej odniesienie się do nudy. Ma to miejsce do tego stopnia, że niektóre jej przedsięwzięcia odznaczają się ryzykownym charakterem. Wczoraj, na przykład, wpadły Pseudoświni w oko różnokolorowe nakrętki po płynach do prania wysypujące się z torby na recycling stojącej w kuchni. A że był to Dzień Wszystkich Świętych, na stole paliły się już świeczki i dynia, niewiele potrzeba było Pseudoświni, aby zapragnąć poddać owe piękne zakrętki obróbce termicznej. Już za chwilę znalazły się one w piekarniku, wydzielając lekko podejrzany swąd. Jednak rezultaty okazały się warte swądu i najzupełniej zadowoliły Pseudoświnię:

nakrętka po Lenorze

takoż
nakrętki po Persilu lawendowym i czymś tam

takoż

Podobnie jest z bodźcami wewnętrznymi: pod wpływem snu można przecież napisać opowiadanie, albo opowiedzieć go Małpoludowi i Mar. 
I tak się snują dalsze wątki. Coraz bardziej namotane i wielowarstwowe. Całe dywany perskie nam się tkają, które z kolei dają ispirację do coraz to dalszych eksploracji i przetworzeń.


A Wy? Nudzicie się?

wtorek, 30 października 2012

Pseudoświnia i śmierć według Monty Pythona

***


For life is quite absurd
And death's the final word
You must always face the curtain with a bow.
Forget about your sin - give the audience a grin
Enjoy it - it's your last chance anyhow.
So always look on the bright side of death
Just before you draw your terminal breath
Life's a piece of shit
When you look at it
Life's a laugh and death's a joke, it's true.
You'll see it's all a show
Keep 'em laughing as you go
Just remember that the last laugh is on you






And...always look on the bright side of life...
Always look on the light side of life...


niedziela, 28 października 2012

Pseudoświnia i kataklizmy

Na własnej skórze przeżyła jedno tornado, jedno trzęsienie ziemi i jedną powódź, a erupcja wulkanu na Islandii prawie spowodowała odwołanie jej lotu liniami Ryanair. Ponadto podobno w tym roku była tutaj poważna susza i podobno zakazano z tego tytułu używania węży ogrodowych na okres kilku miesięcy pod groźbą grzywny. Pseudoświnia w ogóle nic o tej suszy nie wiedziała, aż do momentu zagrożenia powodzią. A potem nastąpiła plaga muszek owocówek.

Tymczasem do Nowego Jorku zbliża się huragan Sandy. Pseudoświnia zastanawiała się dzisiaj pół dnia, dlaczego tylko huraganom nadaje sie imiona, a nie na przykład suszom, tsunami czy powodziom. Mogłaby prawdopodobnie znaleźć odpowiedź na to pytanie we wnętrznościach internetu, jakkolwiek, jak czyni dość często, postanowiła najpierw ruszyć własną mózgownicą. Może dlatego, że są obdarzone większą siłą charakteru i ekspresji? Ktoś jej powie?



W zeszłym roku walnął w Nowy Jork huragan Irene. Podobno Sandy ma być o wiele łagodniejszy. Oby.

poniedziałek, 22 października 2012

Pseudoświnia fragmentaryczna

I stało się, proszę Państwa.               ?
Pseudoświnia jest            , czy        nieuleczalna?                 i drugie?
Było to tak, że                 , zabierając ze       i                           Olivera Sacksa, poczym wysiadła z               w          .                                ją wielokrotnie deja vu.                                , chodziła po,    jadła          ilość razy w             , słuchając               o kubki z kawą.



Spotkała takich                   ,                  i Sue                                 Records (przemili,                     ), których dom                          muzeum kina.                jej serce.





                           koleją, potem                autostradą, zmieniając stan (dosłownie i                          ).                            znów koleją, podziwiając                                      . W międzyczasie                                              i kontynuując                                                  korzennego, ale                      coca coli u źródła.
Następnie wylądowała w          pulsującym                                                         świata:                          i fascynacja, szczury,                  i Marc Jacobs,                          w kolejce do sklepu z whole foods , kajaki                         Parku,                              bezdomni słyszący głosy,                                   uwagi.                      jeżdżące całą dobę.                                                                                             :     um die Uhr, jak mawiają Niemcy. Światła,                 najpiekniejszymi twarzami, jakie            .                     i smród.


                         przestała ogarniać.           popchnął na ulicy         , wrzeszcząc                : Move it!
Weszła do ubikacji,                                        ścianie:

Matko,              do Małpoluda,                    .               ,   mi jest!    napisać do            Sacksa?


***

Kondycja jeszcze                      się. Dzisaj            się jak, albo jak             ,   względnie grzyba.

                        
                                                              za Małpoludem. Bardzo.



środa, 17 października 2012

Pseudoświnia i horyzonty

Horyzont jak za wąski jest, to niedobrze. Tak ludzie mówią. A jak za szeroki? To też raczej źle, bo o tym to Pseudoświnia nie słyszała nawet, żeby mówili. Ale też podobno najważniejszy we wszystkim jest umiar, złoty środek (ludzie tak to nazywają). Taki wyważony horyzont, znaczy, jest najlepszy. Pozostaje jednak pytanie: wyważony według czego? Kogo?

Rozpadało się potwornie, gdy Pseudoświnia przebijała się przez dzielnię z siatami wypełnionymi żywnością i artykułami pierwszej potrzeby, słuchając głosu anioła i wertykalnie patrząc na horyzont. Nie było na tym horyzoncie widać niczego obiecującego, gdy woda zaczęła jej się przelewać z jednej baleriny do drugiej. Pseudoświnia otworzyła zatem parasol z hukiem, którego nie mogła słyszeć poprzez zagłuszające go chóry anielskie i nagle horyzont zniknął. W tym momencie zniknęła również wizja drogi w otmętach rwącego rynsztokiem błota i miejskiego syfu. Przestało być też widać oczekujące na przemierzenie kilometry z siatami u ramion. Pozostał tylko głos anioła. I człapanie w rytm muzyki. Chyba nieźle, co? Tylko co na to ludzie? (click play)
Można by więc śmiało stwierdzić, że horyzonty Peudoświni są wąskie w pewnych okolicznościach przyrody. Na przykład w takich (click play): W innych natomiast okolicznościach przyrody horyzonty naszej bohaterki poszerzają się. Zjawisko to można zaobserwować na poniższym przykładzie, na którym odbywa się wyważanie horyzontu.


A Wasze horyzonty, ludzie? Jakie są? Szerokie czy wąskie?

piątek, 7 września 2012

Pseudoświnia i gówno

Okazuje sie, że gówno wiem. Cóż za ulga, - pomyślała Pseudoświnia, siadając w słońcu wśród nasturcji i wypuszczając powietrze z płuc. Jak zwykle w takich sytuacjach zadźwięczały jej w głowie słowa Samuela Becketta:

All of old. Nothing else ever. Ever tried. Ever failed. No matter. Try again. Fail again. Fail better.

Po raz enty Pseudoświnia przekonała się, że życie zaskakuje, że nie ma się w nim jednej i tej samej roli, tylko jest się aktorem występujacym na wielu scenach. Pseudoświnia zna jednego pana, który często lubi sobie wypić i który na sercu ma wytatuowane dwie maski: smutną i wesołą:

Tragedy and comedy, sweet cake! Do you understand? Crying and laughter! All is shit! - tutaj nasz pijany pan gestem Rejtana rozdziera sobie koszulę na piersi i śmieje się przez łzy.


Tymczasem myśli Pseudoświni nadal krążyły wokół gówna. Wokół jego względności (dla wielu organizmów jest źródłem życia, dla innych - śmierci) i bezwzględności (nie łatwo je ujarzmić, zignorować). Wokół jego wszechobecności i uniwersalności (towarzyszyło, towarzyszy i towarzyszyć będzie każdej istocie na wieki wieków). Zaraz, zaraz. Czyż nie wspominał już o tym ktoś, gdzieś i kiedyś? Bingo! Fragment tyrady o gównie Milana Kundery:

Gówno jest trudniejszym problemem teologicznym niż zło. Bóg obdarzył człowieka wolnością, możemy więc koniec końców przyjąć, że nie jest odpowiedzialny za zło, które człowiek czyni. Ale odpowiedzialność za gówno ponosi w pełni ten, który stworzył człowieka.

 Posiedziała sobie Pseudoświnia w słońcu w całkiem gównianym nastroju. I to ją sprowadziło na ziemię.

Pseudoświnia tragikomiczna



wtorek, 7 sierpnia 2012

Pseudoświnia i dżakfrut

Pseudoświnia zauważyła, że rzadko mówi się o daniach niesmacznych. O potrawach, które okazały się porażką poznawczą. O antyprzysmakach. Tymczasem Pseudoświnia doceniłaby, gdyby ktoś wspomniał także o jedzeniu obrzydliwym, którego należało by unikać. Gdyż jest ona wybredna w smakach i wiele rzeczy ją odstręcza. Jednocześnie jest ciekawa nowinek gastronomicznych i nie lubi marnotrawić żywności.

W odcinku pierwszym Pseudoświnia omówi ziarna dżakfruta czyli nie wiedziały gały, co brały. Albo nie wszystko złoto, co się świeci, pozory mylą i inne takie. Wyglądało toto pięknie: jak błyszczące otoczaki w modnym kolorze mint. Jak bardziej szlachetna odmiana bobu. Do tego egzotycznie brzmiąca nazwa: kãţhal. Nazwy 'jackfruit' na torbie nie było, bo sklep prowadzi sprzedaż produktów prosto z Bangladeszu. Dopiero co otworzyli w zeszłym tygodniu i się jeszcze, widać, nie rozkręcili. Jakby stało, że dżakfruit, to by to dało Pseudoświni do myślenia. Bo jeśli o ten owoc chodzi, to wiedziała ona, że miąższ jest ok, a nasiona to ewidentna ściema musi być. No i się nie pomyliła, niestety.
Zakupiła więc Pseudoświnia pokaźną torbę t e g o (tanie toto nie było), której zawartość ochoczo wrzuciła do gotującej wody. Już po paru minutach stało się jasne, że otoczaki nie zdobędą w gospodarstwie Pseudoświni popularności.
Cóż to za smród przęklety? - zawył z salonu Małpolud, gdy po mieszkaniu rozniosła się woń palonego ludzkiego tłuszczu (Pseudoświnia zawsze wyobrażała sobie, że właśnie tak ludzki tłuszcz musiałby wonieć).  
Jaki smród? Ja nic nie czuję? - Pseudoświnia próbowała jeszcze jakoś ratować sytuację, choć czuła, że wymyka jej się spod kontroli.  
Co ty tam za świństwo gotujesz? - dopytywał dalej zirytowany Małpolud.
Pseudoświnia rzuciła się więc szybko do internetu.
No właśnie. Co to jest?! - pomyślała. Yyyyy.... owoce dżakfruta gotuję! - rzuciła w stronę Małpoluda niepewnie. Podobno pyszne są...

Dodała sosu pomidorowego. Curry. Chilli. Czosnku. Cebuli.  W internecie radzili, że tak będzie jeszcze pyszniejsze. Bo bez sosu pomidorowego, curry, chilli, czosnku jest tylko... pyszne.
Chyba was pogięło! - pomyślała, spluwając.

Zdjęć 'potrawy' nie będzie.


Konkluzja: zdecydowanie trzymajmy się miąższu dżakfruta.



źródło: Wikipedia


Jest to największy na świecie owoc rosnący na drzewie.

środa, 18 lipca 2012

Pseudoświnia i Chustka

Na początek ostrzeżenie:

Uwaga! Wejście na blog chustka.blogspot.com grozi uzależnieniem! 
Jeśli jesteś przeciwny substancjom neuroaktywnym, nie wchodź pod ten adres. 
Chustka bywa radioaktywna.

Pseudoświnia nie pamięta dokładnie, kiedy zaczęła czytać Chustkę. Nie pamięta też dokładnie, kiedy się od niej uzależniła. Chustka jest bowiem substancją wysoce neuroaktywną, która ma silne oddziaływanie na procesy myślowe i czuciowe Jej licznych Czytaczy, pod-Czytywaczy i Troli.

No dobra, ale kim jest właściwie Chustka?
Ma na imię Asia. Jest mamą Giancarla, żoną Niemęża i córką Babci B. No i adopcyjną mamą uroczej kotki Viledy (Pseudoświnia jest w niej zakochana!). Chustka, Giancarlo i Niemąż uwielbiają hulajnogi, pomidorówkę, bigos (bez pomidorów), wakacje na Mazurach, klocki LEGO, sushi i ścinają sobie wszyscy włosy na zapałkę. Chustka ma piękne zielone oczy i robi fajne zdjęcia. Giancarlo jest piękny w całości, a Niemąż piekny duchem at least, gdyż nigdy nie ujawnia twarzy. Cała Rodzinka żyje sobie szczęśliwie i mądrze w otoczeniu licznych Przyjaciół i bez telewizora (!). Tylko czasem, okrutna wiedźma Rakela, mieszkająca pod Czarnym Lasem, przechodzi nocą przez Chustkowy ogródek, depcząc jej marchewki, rzodkiewki i sałatę...



sobota, 7 lipca 2012

Pseudoświnia i Olimpiada






Przygotowania Pseudoświni do Olimpiady zaczęły się w zeszłym tygodniu, kiedy to Małpolud kupił jej w prezencie WD40. Zaopatrzona w kawałek waty stalowej podjęła się Pseudoświnia niewdzięcznemu zadaniu usuwania warstw rdzy, błota i pajęczyn z roweru, który przez ostatnie cztery pory roku skutecznie wrastał w ziemię.




Po zakończniu prac odkrywkowych nad rowerem Pseudoświnia zadumała się. Przez głowę przelatywały jej setki myśli i wątpliwości:
- Cholera jasna. Tutaj non-stop leje - oczywistym problemem dla Pseudoświni stała się kwestia odpowiedniej odzieży ochronnej. Konieczny zatem okazał się zakup płaszcza przeciwdeszczowego i nieprzemakalnego plecaka. Zaczął się więc internetowy research, który trwa do dziś. Nie udało się bowiem do tej pory znaleźć Pseudoświni produktu, który nie byłby wykonany z materiału zapewniającego temperatury tropikalne osobie ubranej w toto i jednocześnie nie kosztującego fortuny. Pseudoświnia najbardziej widziałaby siebie w czymś takim:



- Którędy ja w ogóle mam jechać na tym rowerze, do jasnej ciasnej?? Gdyż problem jest taki, że cała droga Pseudoświni do pracy wiedzie wzdłuż, wszerz a nawet po skosie zasranej wioski olimpijskiej, więc żaden transport publiczny ani rower tamtędy nie przejedzie. Ba, nawet piesi się nie przecisną. Koszmar! Wiele godzin spędziła Pseudoświnia, starając się zrozumieć opracowane niezrozumiałą dla niej grypserą rozliczne mapy wyprodukowane przez jedną z najbardziej bezużytecznych i krwiopijczych instytucji znanych historii transportu.
Zrozumielibyście coś z tego? Tym bardziej, że jak mówi mapa, jest to stan z Maja 2012, a jak wiadomo, Olipiada zaczyna się 27-go Lipca 2012! Typowy żart na miarę Monthy Pythona!

 Jak widać, droga Pseudoświni do pracy tego lata będzie długa, mokra i pod górę. Na uwagę zasługuje w tym wszystkim fakt, że rower Pseudoświni nie posiada przerzutek i że jej kondycja fizyczna równa się zeru. W dodatku, w pracy Pseudoświni nie ma prysznica, więc będzie ona zwyczajnie siedzieć i śmierdzieć.
Pseudoświnia udaje się teraz na rowerową zaprawę. Ma nadzieję, że dzięki niej będzie w stanie przebyć choć połowę drogi jadąc.

Ten horror zakończy się 9 września.


niedziela, 1 lipca 2012

Pseudoświnia się podkłada

Aż dziw bierze, że aż tyle negatywnych konotacji ma to poczciwe zwierzątko. Przykłady można mnożyć: Zachowałeś się po świńsku, robisz sobie świńskie żarty, jesz jak świnia, śmierdzisz jak świnia, ty świnio!

No to patrzcie, ludzie, jaką Pseudoświnia Wam dzisiaj podkłada świnię:









Sweet kawaii pig. W dodatku sama ją zrobiła.

środa, 27 czerwca 2012

Pseudoświnia i chwasty

Pseudoświnia ma duży problem: chwasty. Otóż nie wie ona, jak odróżnić chwasty od nie-chwastów. Kto ustanowił, że jedne są ładne, a drugie nie? Że kwiatek żółty jest mniej pożądany niż kwiatek fioletowy? No jak to tak? Jeden wyrwać, a drugi zostawić? Przecież pamięta Pseudoświnia, jak czekała zimą na pierwsze zielone pędy czegokolwiek. Większość tych świeżych, marcowych łodyżek i listków należała do bękartów z wielodzietnej rodziny Wiechlinowatych. Czy to ich wina, że nie są spokrewnieni z egzotyczną familią Lavendula? Albo Tropaeolaceae? No więc nie. Dlatego właśnie w ogródku przydomowym Pseudoświni wszyscy dzielą ziemię po równo. Choć zapewne wygląda to dość kontrowersyjnie.



A dmuchawce to już w ogóle z innego świata są.



Pseudoświnia

Mr. Dandelion


i Pan Perz Właściwy




czwartek, 14 czerwca 2012

Pseudoświnia i Rytuał Przejścia


"As you return you see spread out before you the world, your former life, a planet full of fascinating objects and events. Each aspect of the return trip can be a delightful discovery. Soon you will be descending to take your place in worldly events. The key to this return voyage is simply this: take it easy, slowly, naturally. Enjoy every second. Don't rush. Don't be attached to your old games. Recognize that you are in the re-entry period. Do return with any emotional pressure. Everything you see and touch can glow in radiance. Each moment can be a joyous discovery.


Here ends the Third Bardo,
The Period of Re-Entry"*

Ojciec Pseudoświni był zafascynowany Tybetańską Księgą Umarłych. Tymczasem czeka Go rytuał Przejścia, który do niczego nie jest Mu potrzebny.








*The Psychedelic Experience, A Manual Based On The Tibetan Book Of The Dead, Timothy Leary, PhD., Ralph Metzner, PhD., Richard Alpert, PhD, Carol Publishing Group Edition, 1993.

wtorek, 12 czerwca 2012

Pseudoświnia i rękodzieło

I tak oto na starość nasza Pseudoświnia, domorosła hafciarka, filcarka, zbieraczka przedmiotów niewiadomego użytku, szwaczka, kuśnierka i co tam jeszcze, stała się również sklepikarką.
Będzie w sklepiku owym pokazywać swoje wytwory. A nuż się komuś spodobają.

A wiecie, co było powodem otwarcia galeryjki na Etsy? Brak lata. Mokre i ciemne wieczory spędzane na kanapie z kubkiem herbaty jaśminowej. Nadsłuchiwanie pohukiwania nocnych ptaków. Soczysta zieleń trawników i parków nawadnianych obficie przez donikąd się nie śpieszące nimbostratusy i capillatusy. Nic tylko wycinać, dziergać i szyć.

 

Ech, trochę się tego ptactwa i innej czeredy nazbierało...