sobota, 7 lipca 2012

Pseudoświnia i Olimpiada






Przygotowania Pseudoświni do Olimpiady zaczęły się w zeszłym tygodniu, kiedy to Małpolud kupił jej w prezencie WD40. Zaopatrzona w kawałek waty stalowej podjęła się Pseudoświnia niewdzięcznemu zadaniu usuwania warstw rdzy, błota i pajęczyn z roweru, który przez ostatnie cztery pory roku skutecznie wrastał w ziemię.




Po zakończniu prac odkrywkowych nad rowerem Pseudoświnia zadumała się. Przez głowę przelatywały jej setki myśli i wątpliwości:
- Cholera jasna. Tutaj non-stop leje - oczywistym problemem dla Pseudoświni stała się kwestia odpowiedniej odzieży ochronnej. Konieczny zatem okazał się zakup płaszcza przeciwdeszczowego i nieprzemakalnego plecaka. Zaczął się więc internetowy research, który trwa do dziś. Nie udało się bowiem do tej pory znaleźć Pseudoświni produktu, który nie byłby wykonany z materiału zapewniającego temperatury tropikalne osobie ubranej w toto i jednocześnie nie kosztującego fortuny. Pseudoświnia najbardziej widziałaby siebie w czymś takim:



- Którędy ja w ogóle mam jechać na tym rowerze, do jasnej ciasnej?? Gdyż problem jest taki, że cała droga Pseudoświni do pracy wiedzie wzdłuż, wszerz a nawet po skosie zasranej wioski olimpijskiej, więc żaden transport publiczny ani rower tamtędy nie przejedzie. Ba, nawet piesi się nie przecisną. Koszmar! Wiele godzin spędziła Pseudoświnia, starając się zrozumieć opracowane niezrozumiałą dla niej grypserą rozliczne mapy wyprodukowane przez jedną z najbardziej bezużytecznych i krwiopijczych instytucji znanych historii transportu.
Zrozumielibyście coś z tego? Tym bardziej, że jak mówi mapa, jest to stan z Maja 2012, a jak wiadomo, Olipiada zaczyna się 27-go Lipca 2012! Typowy żart na miarę Monthy Pythona!

 Jak widać, droga Pseudoświni do pracy tego lata będzie długa, mokra i pod górę. Na uwagę zasługuje w tym wszystkim fakt, że rower Pseudoświni nie posiada przerzutek i że jej kondycja fizyczna równa się zeru. W dodatku, w pracy Pseudoświni nie ma prysznica, więc będzie ona zwyczajnie siedzieć i śmierdzieć.
Pseudoświnia udaje się teraz na rowerową zaprawę. Ma nadzieję, że dzięki niej będzie w stanie przebyć choć połowę drogi jadąc.

Ten horror zakończy się 9 września.


12 komentarzy:

  1. Wygląda na to, że czeka Cię ciężki czas! :>
    Płaszczyk, ten ze zdjęcia - rewelacyjny. I chyba przypomina się w nim owady.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. piękny, prawda? modliszka?
      szkoda, że mnie na niego nie stać :(

      Usuń
    2. ja się bałam jak będzie podczas Juro w Warszawie.
      Szczególnie jak miałam gdzieś dojechać.
      Ale było super, a miasto wyglądało, jakby wszyscy obchodzili dzien dziecka dla dorosłych.

      płaszczyk piękny, widziałam go już wczesniej i też zwrócił moją uwagę - modliszka, mrówka....

      ciekawe co to za matariał z którego jest zrobiony.

      Usuń
    3. może można uszyć, z podobnego jakiegoś materiału...mi się czasem marzy, aby mieć znajomą krawcową (po)szyć(elkę) - krawcową elkę:> wtedy bym z nią szyła dla siebie ubranka, nie umiem się ubierać zupełnie.

      Usuń
    4. też mam nadzieję, że nie będzie aż tak strasznie, choć ja tam wolę się przygotować na najgorsze. dzisiaj wykonałam pół dystansu do pracy na rowerze i dupa mi teraz odpada.
      a o płaszczyku, wiesz, myślałam to samo i zastanawiałam się, czy by nie uszyć jakoś. maszynę mamy, R szyć umie. a materiał to chyba taki super cienki ortalionik.
      albo jeszcze mi się kojarzy z pszczelarką - ten płaszczyk :)

      Usuń
    5. tak, to jakiś bardzo delikatny ortalionik...prześwitujący w dodatku, faktycznie jak pszczelarka.
      Zawsze chciałam mieć parkę!

      Usuń
  2. Na moim rowerze zmęczyłam się w Vermont 2 lata temu.Od tej pory jestem na niego obrazona więc podziela los twojego...
    Plaszczyk cacuszko :)
    pozdrawiam gorąco!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. czekaj, aż Wam zorganizują jakiś globalny event typu tutejszy madness. wtedy się pogodzicie ;)
      a płaszczyk z Twojego miasta :)
      pozdrawiam również x

      Usuń
  3. powodzenia życzę, ja nareszcie posiadam rower i o dziwo nim jezdzę. nie za często bo z dwa trzy razy w tygodniu po jakieś 5- 8 km ale zawsze coś.
    początki trudne, później ogarniesz:)

    OdpowiedzUsuń
  4. dzięki za podbudowanie mnie na duchu! 5-8 km mówisz? to by mnie najzupełniej usatysfakcjonowało. będę raportować! pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  5. GDY CHODZI O SKŁADANIE ŻYCZEŃ URODZINOWYCH,
    INTERNET JEST.....
    ...BOLEŚNIE NIEWYSTARCZAJĄCY.......

    Mimo tej przykrej konstatacji - moc życzeń ślę na CAŁEGO
    a przy tym, w stylu bardzo tanecznym, bo ktoś mi kiedyś powiedział, że z życiem należy tańczyć.
    Życzę zatem
    1. Tańca miłosno urodzinowego

    http://www.youtube.com/watch?v=SZhSmNOnnNM&feature=related

    2. Przyjacielsko urodzinowego tańca
    http://www.youtube.com/watch?v=P90dKxlsUJo&feature=related
    (bo nic nie działa tak dobrze jak taniec z pingwinami, które życzą, aby wszystkie marzenia się ziściły!)

    3. Artystycznego tańca urodzinowego w stylu bardzo bardzo indywidualnym, dzikim, dziwnym, wspaniale specyficznym
    http://www.youtube.com/watch?v=JfFiQ60Vp-k&feature=related

    a na koniec przesyłam piosenkę takiej pani, która weszła mi do głowy i nie wiem czemu śpiewa wszystko co pomyślę - koszmar!!!!
    http://www.youtube.com/watch?v=2_66jEp10Fc&feature=g-hist

    i coś specjalnie dla Ciebie
    http://www.youtube.com/watch?v=VUD2PbZRFmY&feature=related
    In the meantime :)

    wszystko okraszone cytrynowym smakiem, wśród cytrynowych drzew!!!!
    Tego wszystkiego Ci życzę Schronku, bądź!!!

    <3
    Mar

    OdpowiedzUsuń
  6. piękne życzenia, Kochana!
    ach, cytrusy! tak, tak!
    dziękuję xxx

    OdpowiedzUsuń