wtorek, 6 sierpnia 2013

Pseudoświnia frotté

Wiecie, co jest najskuteczniejszym lekiem uspokajającym Pseudoświni? Suszące się w słońcu pranie. Najchętniej ręczniki i prześcieradła. I jeszcze żeby było dużo białych i niebieskich. Zasiada sobie wtedy Pseudoświnia w wiklinowym fotelu i wpatruje się uważnie w fakturę ręczników frotté
i marszczącą się na wietrze bawełnę koszuli nocnej. A jak wiatr zawieje odpowiednio, wwąchuje się Pseudoświnia w delikatny powiew czystości.

Pełna relaksacja i zawieszenie w czasoprzestrzeni. Cudowna rewitalizacja substancji białej i totalna regeneracja istoty szarej.



I wiecie co? To działa na odległość. Podczas nierównej walki z wiatrakami, czyli z tak zwaną rzeczywistością, zawsze można zamkąć oczy i przenieść się do ogrodu, w którym pozostawiliśmy nasze suszące się pranie. Można także udać się w zaciszne miejsce, wyjąć z torby świeżo uprany, niebieski ręcznik frotté i ukryć w nim twarz na kilka chwil.

A Wy? Macie swoje wypróbowane sposoby na uspokojenie?

16 komentarzy:

  1. tak, jazda samochodem, bocznymi drogami, i te niekończące się żywopłoty, mnie to nie tylko relaksuje :) ale również wgapianie się w uderzejące fale, a no i krowy, wybitnie mi przy nich dobrze


    wiem wiem, mam walnięty mózg :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wyobrażam sobie sesję relaksacyjną z krową żującą trawę powoli.

      nie mnie walnięty niż mój mózg! ;)
      x

      Usuń
    2. ostatnio leżą i żują - boskie

      Usuń
  2. mam fioła
    na punkcie prania suszonego na świeżym powietrzu
    na zewnątrz

    odziedziczyłam to chyba po matce
    która pranie suszy na świeżym powietrzu nawet zimą
    - zajeżdżasz
    a tam wokół domu
    wiszą
    pozamrażane spodnie, bluzki, majtki, skarpetki, koszule :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. znam pozamrażane! tylko że ze strychu zimą :)

      Usuń
  3. aż strach się przyznać;)))
    wiesz, ja uwielbiam mieć idealnie posprzątane mieszkanie( pamiętasz pewnie akcję z remontem garderoby hehehe) i czyściutkie pachnące Ajaxem moje białe panele na podłodze i tylko w takim mieszkaniu mogę odpocząć i zająć się innymi sprawami, pracą. Ten panujący ład przekłada się na ład w moim umyśle i w nastroju. Dopóki nie posprzątam niczym innym się nie zajmę. Gdy mieszkałam w domku to powiewające na wietrze i schnące w słońcu pranie też mnie napawało uspakajającym nastrojem, zwłaszcza wyprana pościel, białe obrusy i zapach płynu do płukania, a w tle brzęczące pszczółki, muszki i inne latające cósie i rozedrgane gorące powietrze
    W dobry nastrój wprowadza mnie też zapach świeżo skoszonej trawy- uwielbiam:) Wszystkie złe myśli idą wówczas precz:)

    buziaki:****

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a u Bazyla czyszczenie? tam to dopiero relaks przy sprzątaniu na błysk, co? ;)))
      trawa skoszona - ekstaza, to prawda! x

      Usuń
    2. Bazyl jest non stop wypucowany, ale to sama przyjemność czyścić mu plecki;P
      Zresztą pieszczenie Bazyla Piękniczna traktuje hobbystycznie ;)))

      Usuń
  4. O rany, ja mam fijoła na punkcie suszącego się prania! Ale się nim nie uspokajam, tylko się pasjonuję:)I zdjęcia, zdjęcia. Fotografuję nawet prania sąsiadów, co jest chyba lekko niepokojące ...
    Pranie na strychu, to nie to. Właściwe, pasjonackie pranie musi wisieć w sadzie między czereśniami.
    Uspokajam się wylegiwaniem i zasypianiem w wannie.
    A najczęściej pogaduchami z kozami. Koza Radical Graża jest niezawodna.
    Pozdrawiam Cię serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no przecież! wszak u Ciebie króluje pranie pełną gębą!
      Koza Radical Graża - cóż to za gwiazda!
      wylegiwanie zaś w wannie z książką to jedno z mych ulubionych zajęć. i ja pozdrawiam x

      Usuń
  5. pływam, czytam, albo idę do Żony

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. czasem myślę, że gdybym potrafiła pływać szybciej, to byłabym jeszcze bardziej wyluzowana w trakcie. tymczasem płynę, rozglądam się na boki. parskam wodą. ale tak, dobry to sposób na wyluzowanie.

      Usuń
  6. uwielbiam praććććććććććć
    w pralce:P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tak! ten kojący dźwięk pralki! kiedyś debatowałyśmy o tym u Chustki :))

      Usuń
  7. hm.
    pranie, pieczenie, sprzątanie. Rytuały domowej kury mnie uspokajają. Byle pełne zapachów. Pachnące pranie, drożdżowy zaczyn, mielona kawa, takie takie, wszystkie potrafią stworzyć sobotę w środku tygodnia.
    Prasowanie jeszcze! Bo lubię, bardzo!

    Zastanawiam się tylko...czy mężczyźni miewają podobnie? Podobnie po domowemu?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. myślę, że jak najbardziej lubią po domowemu! może niekoniecznie sprzątanie, ale na przykład gotowanie, robienie dżemów, sadzenie warzyw. u nas przynajmniej tak właśnie jest :)
      pozdrawiam serdecznie!

      Usuń