piątek, 28 marca 2014

Pseudoświnia i fetysz

butów
buciorów
wezmę ilość sporą
gdyż nie mam przed tym
najmniejszych oporów.

(pseudoświnia)




 Bestie, Xięga Bałwochwalcza, Bruno Schulz, 1920 - 22


 Czy wiecie, że Pseudoświnia ma poważny problem psychologiczny? Jest nim mianowicie nabywanie obuwia. To się zaczęło w dzieciństwie, kiedy, o ironio, w sklepach ładnych butów nie było, ale jak już się Pseudoświni trafiły (na przykład "z paczki"), to spała z nimi przez trzy dni, zanim odważyła się je wdziać. I wciąż czuła się, jakby popełniała świętokradztwo.

Jest w manii obuwniczej pewien (dość spory) element fetyszyzmu i w tej kwestii Pseudoświnia jest absolutnie zgodna z Brunonem S. Obok pięknego buta nie da się bowiem przejść obojętnie i należy go chociaż dotknąć, przymierzyć. Dlaczego? - spytacie. A dlaczego nie?







Problem tkwi jednak w braku miejsca na storydż i wynikających z tego faktu kłótniach małżeńskich pomiędzy Pseudoświnią i Małpoludem. No i w wyrzutach sumienia męczących Pseudoświnię po nabyciu kolejnej pary obuwia, co nieuchronnie związane jest z każdego rodzaju nałogiem. I wiecie co? To się raczej nie zmieni.

A Wy? Macie swoje fetysze?

***
Update: A oto wdzianko dla butoholiczek:

 by Tatyana Parfionova

42 komentarze:

  1. Muszę pomyśleć.
    A buty - cóż, rzadko kupuję. Lubie bowiem moje stare. I zawsze się boję, że nie pokocham nowych, albo one mnie. Że mnie otrą, albo się zegną w złym miejscu (i nie śmiej się, bo to poważny problem).
    Mąż nawet mi mówi, kup sobie nowe buty.
    A ja owszem, może.
    A jakie?
    A takie. Same. Jak te.
    Choć właściwie to te są jeszcze dobre.
    Przeprowadziły mnie przez wiosnę, lato, jesień, zimę i to przecież nie raz.
    I jeszcze nigdzie nie mają dziury na wylot.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. haha! nawet wiem, jakie to buty, bo mi o nich opowiadałaś!
      a wiesz - te buty złote powyżej też mi towarzyszyły przez kilka sezonów i aż mi się serce krajało, gdy je wyrzucałam. miały dziury w podeszwach.

      Usuń
    2. Kiedyś dawno miałam takie sportowe Adidasa, kupione na wyprzedaży.
      Chodziłam w nich chyba dziesięć lat. I gdy się rozpadły w końcu musiałam je wyrzucić. Ale tylko dlatego, ze mąż nie zaakceptowałby witrynki z nutami na poduszce i napisem "zasłużone dla Ani M.
      Te obecne mają tę zaletę, że nie wyglądają na wyłącznie sportowe i spokojnie można w nich nauczać w szkole zwanej dla jakiejś przyczyny "wyższą".
      Muszę też przyznać, że latem czasem zakładam skórzane klapki (byle nie japonki), a szczególne okazje czasem czarne szpilki.
      Zresztą buty to fantastyczna sprawa.
      Starsza ma ich mnóstwo i trzyma w... szafie na buty.
      A Młodsza, która kocha wysokie szpilki, trzyma je często na półce z... książkami. Musze kiedyś to pokazać:)

      Usuń
    3. W trzecim wersie od góry - butami, nie nutami ;)))

      Usuń
  2. Tak, kiedyś miałam podobnie z butami, ale teraz to się zmieniło. Szale, dużo szali, w odcieniach, deseniach, powtarzajacych się, bo tamta chusta jest prawie identyczna, :) więc dlatego muszę ją mieć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O! szale, chusty, kominy... na ich widok świecą mi się oczy.
      Wybór mam niestety ograniczony przez uczulenie na wełnę, ale i tak jest pole do popisu:)

      Usuń
    2. no proszę, szalikowe fetyszystki :)))
      wyobraziłam Was sobie w odsłonie schulzowskiej spowite w szale jeno... wybaczcie! :)))

      Usuń
    3. mam jeden taki wielki, że spokojnie, owinięta mogę wyjść w miasto :) jeno w szal

      :P

      Usuń
    4. poprosimy, w takim razie! :)))
      a ja za Tobą w gumiakach, haha.

      Usuń
    5. będziemy jak rusałki :P tylko młodego boga brak

      Usuń
    6. "lepszy starszy stateczny niż młody, co ma pstro w głowie" (Dziewczyny do wzięcia) :))))

      Usuń
  3. fetysz???????
    buty, ofkors ;PPPPP

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja mam tenże sam nałóg, co i Twój. Czasami ukrywam taką świeżo kupioną parę butów na dnie szafy, by przeszła kwarantannę. Potem z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że to nie nowe, lecz kupione dawno temu:-)).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. świetny sposób! wręcz genialny! :))

      Usuń
    2. Hmmm, ten sposób praktykuję, acz nie w odniesieniu do butów. Na ogół dojrzewaja w ten sposób ciuchy...

      Usuń
  5. Szale, chusty, apaszki nabywam hurtowo, nosi je natomiast moja córka w wienkszości.
    Butów nie nabywam z racji posiadania stopy wielkości kajaka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. założę się, że Twoja córka jest bardzo zadowolona z faktu posiadania mamy fetyszystki-szalowej. moja mama jest fatyszystką butową (tak jak ja), ale niestety mamy inne gusta i rozmiary ;)

      Usuń
  6. ja uwielbiam bluzki i tuniki tonące w kwieciu przeróżnym. W ogóle wszystko kwieciste lubię, spodnie też. To ubrania na mój środek, bo moje ciało, obawiam się, wyglądałoby w nich głupawo, więc nie kupuję.
    Butów potrzebuję sporo, tzw. gospodarczych, do kóz, itp.
    A odkąd kupiłam sobie czerwone butki nie do kóz, to się uspokoiłam.
    A tak w ogóle, to chyba nie mam fetysza.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a wiesz, ja właśnie czuję, że czerwone butki również przyniosłyby mi uspokojenie :)
      ach - "kwieciste bluzki i tuniki tonące w kwieciu przeróżnym" - pięknie Cię w nich widzę! a sznury z praniem jakie piękne by były :))
      a propos prania - wiosna idzie! ;)

      Usuń
  7. Książki :) I podobnie jak Errata, chowam=układam je tak, żeby nie były widoczne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. książki! to jest dopiero fetysz! niektórzy nawet mawiają: "Nie czytasz, nie idę z Tobą do łóżka".
      ;)

      Usuń
    2. Od dawna prawie nie kupuję. Albowiem wiele dostaję - te zwłaszcza, nad którymi pracuję.
      Ale wącham.
      Wąchacz książkowy.
      O! i biżuterie lubię.
      Niedrogą, acz oryginalną i masywna dużą - naszyjniki, bransolety...
      Większości prawie nigdy nie zakładam.
      Do dziś widzę naszyjnik z Solaru - za 200 złotych, zbyt drogi. Ale jak leżał na mojej szyi.

      Usuń
    3. wciąż Ci wiszę szal :)

      Usuń
  8. buuuuuty...
    ja chyba dziś muszę, no muszę i już
    tak leczniczo na doła :)
    w końcu w żadnych butach nie wygląda się grubo, prawda?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ciekawe, co upolowałaś ;) spokojnego weekendu xx

      Usuń
    2. dziękuję, Tobie również :)
      bo u mnie pomarańczowe trampki już działają :D

      Usuń
    3. pomarańczowe trampki z turbo-doładowaniem! :)

      Usuń
  9. ja uwielbiam gotowac. :)

    ach, i te Twoje buty sa policzalne, wiec mozemy mowic tylko o ich liczbie, a nie ilosci. jesli wiesz, co chce powiedziec :)

    pozdrawiam serdecznie,

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. i kroić pomarańcze :)
      ech, Króliku, jeśli stracę nad tym kontrolę i w pewnym momencie będę mieć 541 buty, to udam się do specjalisty..

      Usuń
  10. Tego z butami ja właśnie nie rozumiem. Ja nałogowo kupuję ciuchy, porcelanę, kosmetyki, ale nie buty... Dlaczego nie spódnice? Czy nie są bardziej uniwersalne? Bluzki, swetry, golfy? No wiesz o co mi chodzi!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. widocznie jakieś tajemnicze ścieżki pomiędzy synapsami w moim mózgu zawiadują właśnie komplusją na buty. inne rzeczy mnie jakoś aż tak nie kręcą. oczywiście lubię bluzki w paski, ale na przykład spódnicy nie kupię za Chiny ;) a te kubki widziałam u Ciebie - są piękne!

      Usuń
  11. BNowskie wydanie Brunona S. byłoby moim fetyszem, ale nie jest, gdyż ponieważ go nie posiadam. a pozaliteracko, to koszule!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ufajmy zatem, że TO wydanie będzie Ci dane!
      wiosna to pora koszul - pora fetyszu zatem ;)

      Usuń
  12. a czytałaś szaloną historię firmy obuwniczej Bata pióra M. Szczygła?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. koniecznie, koniecznie!
      to historia wariacka
      napisana cudnym językiem
      (masz czytnik książek, który czyta pliki w formacie mobi? jeśli tak, to Ci podeślę tę książkę)

      Usuń
  13. Ja nie mam bzika na punkcie butów, ale lubię tę scenę w "Seksie w wielkim mieście", gdy Carrie staje przed witryną i mówi do pantofelka: "Hello, lover":)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a ja słyszę od pantofelków: "take me, I want to be yours" :)))

      Usuń
  14. książki. książki.
    swetry
    biżu z półszlachetnych kamieni. rzadko noszę. ale mam :)
    buty kupuję tylko takie, które będą kochać moje łatwe do otarcia stopy (ogromna większość odpada w przedbiegach)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mnie również większość butów zadaje ból! to chyba musi być masochizm! ;)

      Usuń